Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

OpalachDalibor Ban, pod którego promotorskimi skrzydłami boksuje Vasile Dragomir (21-8-1, 10 KO) podtrzymuje swą kontraktową ofertę w kierunku Przemysława Opalacha (12-1, 11 KO). Olsztynianin podczas sobotniej gali w Pionkach znokautował w 2. rundzie jego podopiecznego, jednak - jak przekonuje promotor - było w tym dużo szczęścia i Polak będzie musiał pokazać się w przyszłych walkach z jeszcze lepszej strony, by Ban zaproponował mu trwałą współpracę.

Kamil Kierzkowski: Minęło kilka dni, emocje opadły. Jak oceniasz waszą przygodę w Polsce?
Dalibor Ban:
Na początku chciałbym bardzo podziękować wszystkim fanom boksu, którzy zjawili się na gali w Pionkach. Byliśmy przyjęci naprawdę bardzo dobrze, wszyscy byli w stosunku do nas bardzo życzliwi. Wielkie ukłony w stronę organizatorów gali, którzy stworzyli niezwykle przyzwoite show. Publiczność miała okazję zobaczyć bardzo ciekawe, pełne emocji pojedynki.

- Przechodząc do starcia Opalach-Dragomir. Stałeś niedaleko, gdy Vasile był liczony. Jak z twojej strony wyglądała sytuacja w ringu?
Cóż. Coś się wydarzyło, coś - w co wcześniej bym nie uwierzył. Martwiłem się o obiektywność sędziów, którzy mogli punktować dość stronniczo. Opalach jednak zwyciężył przez KO. Było to dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Szczerze gratuluję mu zwycięstwa, choć - w mej opinii - był to zwykły "lucky punch". Dragomir pokazał się z dobrej strony w pierwszych dwóch rundach, później jednak dał się złapać. Po walce zrezygnowałem z usług jego trenera, byłem wściekły za przegraną, bo Vasile powinien to wygrać i mierzyć się w kwietniu o pas. Przemek zepsuł jednak jego plany. Zabieram Dragomira do Niemiec, do mojego głównego trenera. Rozmawiałem z Vasileem, postanowiliśmy, że zejdzie do 70kg. Potrafi to zrobić, a w tej wadze będzie naprawdę świetnym pięściarzem.

- Polaków z pewnością interesuje kwestia kontraktu, który miałeś zaproponować Opalachowi po jego zwycięstwie. To wciąż aktualne?
Co do samego Opalacha... czasem ludzie widzą pięściarza w złym świetle. Myślałem, że to zwyczajnie kiepski pięściarz. Teraz jednak nie wiem sam, co mam o nim myśleć. Będę mu się przyglądał w ciągu najbliższego, może dwóch najbliższych pojedynków. Jeśli będzie wygrywał w dobrym stylu - dam mu kontrakt i doprowadzę do walki o wielkie tytuły. Teraz skupiam się jednak na innych nazwiskach.

- Inne nazwiska? Mianowice? Któregoś z twych podopiecznych będzie można obejrzeć niebawem w Polsce?
Mam sporo bokserów w swojej stajni. Bokserów na dobrą sprawę z całego świata. Podejrzewam jednak, że stawki, za które mogliby walczyć nie przyjmą się na polskim rynku. Mam jednego boksera - jeśli nie z pierwszej światowej 15 - to na pewno bardzo, bardzo blisko niej.

- Mógłbyś zdradzić jego nazwisko? Oczywiście - jeśli nie jest to jakąś tajemnicą.
Uensal Arik (17-1, 17 KO - przyp. K.K.) - dobrze wam radzę, przyjrzyjcie się temu pięściarzowi, bo będzie o nim głośno. 22 marca o 20.45 będzie można zobaczyć jego możliwości na żywo w Eurosporcie. To prawdziwa maszyna do nokautowania. Jeden z najlepiej nokautujących na świecie. Będzie walczył w Berlinie o tytuł IBF Inter-Continental, jedna z głównych walk wieczoru. Jest niesamowity.

- Macie już oficjalnie potwierdzonego przeciwnika?
Najprawdopodobniej będzie to Francis Cheka, tak myślę. Jesteśmy w trakcie negocjacji. Jeśli coś pójdzie nie tak, to sięgniemy po kogoś z rynku amerykańskiego.

- Co jeśli wygra? Jakie widzisz przed nim perspektywy w najbliższym czasie?
Najpóźniej w ciągu roku chcemy walki z Gołowkinem albo Frochem, kimś z tej półki. W tym czasie dojdzie do dyspozycji, w której będzie w stanie zniszczyć każdego.