Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Gołota Saleta

Jednym z widzów, którzy z trybun ERGO Areny obejrzą sobotnią walkę Andrzeja Gołoty (41-7-1, 33 KO) z Przemysławem Saletą (43-8, 21 KO) będzie były mistrz świata dwóch kategorii wagowych Dariusz Michalczewski. Popularny "Tiger" w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" podzielił się swoimi refleksjami na temat gdańskiej konfrontacji weteranów polskiego boksu zawodowego.

- Teoretycznie Andrzej jest faworytem, bo walczył z największymi. Stoczył efektowne pojedynki z Michaelem Grantem czy Riddickiem Bowe. Innymi słowy - Andrzej jest bardziej doświadczony, choć nie utytułowany. Przemek z kolei był mistrzem Europy, ale trzeba powiedzieć przy tym, że on tego tytułu nie zdobył, tylko jego przeciwnik go przegrał. Ogólnie rzecz biorąc, nie spodziewam się wielkiego pojedynku od strony typowo sportowej - powiedział 44-letni Michalewski, który sam nie wyklucza całkowicie swojego powrotu na ring.

- Generalnie powiedziałem już, że skończyłem karierę i więcej boksować nie będę. Jednak nieprzypadkowo ktoś kiedyś powiedział - nigdy nie mów nigdy. Gdyby jednak ktoś zapłacił 10 milionów euro i chciał mnie zobaczyć w pojedynku z Royem Jonesem, to jestem w stanie podjąć walkę. (...) Muszę przyznać, że sporo biegam. Jednak nie walczyłem już siedem lat, także trudno powiedzieć. Zależy też, na jakim poziomie miałaby rozgrywać się ta walka. Powiedzmy sobie uczciwie - wszystko jest do kupienia i każdy jest do kupienia. Nie chcę już walczyć, chyba że naprawdę znajdzie się wielki biznesmen, który będzie miał ochotę zorganizować pojedynek z moim udziałem za dobre pieniądze. Wtedy jestem w stanie sparować z Gołotą, Saletą czy Royem Jonesem.

Cały wywiad z Dariuszem Michalczewskim na stronach "Dziennika Bałtyckiego" >>