Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Czarne chmury zbierają się nad polityczną przyszłością Witalija Kliczki (45-2, 41 KO). Mistrz świata WBC wagi ciężkiej zamierzał w przyszłym roku stoczyć ostatnią pożegnalną walkę w obronie tytułu i porzucić boks na rzecz kariery parlamentarnej, a w 2015 ubiegać się o urząd prezydenta Ukrainy z ramienia założonej przez siebie partii UDAR. Nie jest jednak wykluczone, że "Dr Żelazna Pięść" będzie zmuszony zrezygnować ze swoich planów.

Wszystko przez poprawkę do ukraińskiego prawa, którą w piątek poparł aktualny prezydent - Wiktor Janukowycz. Na jej mocy nikt, kto płaci swoje podatki zagranicą, nie mógłby starać się o stałe zameldowanie na Ukrainie. Zgodnie z innym zapisem tylko osoba zameldowana na Ukrainie od dziesięciu lat może ubiegać się o prezydencki fotel. Wspomniane poprawki przez obserwatorów życia politycznego nad Dnieprem odbierane są jako cios wymierzony w walczącego od początku kariery zawodowej w Niemczech Kliczkę, którego popularność w sondażach stale wzrasta.

Co  ciekawe, pojawiły się równocześnie głosy, że Kliczko może stracić swój poselski mandat, jeśli przyjmie honorarium za najbliższą walkę. Ukraiński czempion tymi komentarzami nie przejmuje się jednak zbytnio i zapewnia, że w razie konieczności może zaboksować za darmo, przekazując zyski z pojedynku np. na dom dziecka.

- Jeśli wyjdę jeszcze do ringu, na pewno nie zrobię tego dla pieniędzy - stwierdził 42-letni pięściarz, który decyzję o obronie mistrzowskiego pasa podjąć musi do 30 listopada.