Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Powietkin

Już pojutrze w Moskwie dojdzie do najważniejszej walki w bokserskiej wadze ciężkiej na przestrzeni kilku lat - w szranki o trzy mistrzowskie pasy staną Władimir Kliczko (60-3, 51 KO) i Aleksander Powietkin (26-0, 18 KO).

Napięcie przed pojedynkiem, za prawa do organizacji którego zapłacono 23 miliony dolarów, sięga już niemal zenitu. Świadczą o tym najlepiej kolejne informacje serwowane przez rosyjskie media, jak np. ta portalu sportbox.ru, że Powietkin postanowił ograniczyć do niezbędnego minimum kontakt z otoczeniem, w tym z mediami, w obawie przed... infekcją wirusową.

Wczoraj Rosjanin musiał jednak chwilę porozmawiać z dziennikarzami podczas treningu otwartego. O swoim planie na walkę mówić jednak nie chciał, przekonując, że woli, aby w sobotę przemówiły za niego jego pięści.

- Po prostu szykuję się do walki, mógłbym teraz dużo gadać, ale wolę tego nie robić. Wszystko pokażę 5 października. Przed walką można mówić różne rzeczy, ale w trakcie pojedynku nie będą one miały żadnego znaczenia - oświadczył "Sasza", który w przeciwieństwie do Kliczki nie skorzystał z okazji, by zobaczyć rywala w akcji.

- Żałuję, że Aleksander nie chciał obejrzeć mojego treningu. Dziś z pewnością nie pokazał wszystkiego, ale to oczywiste. Taktykę i być może jakieś niespodzianki chce zachować na sobotę - skomentował zachowanie oponenta Kliczko.