Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

KliczkoWładymir Kliczko (58-3, 51 KO) zapowiada, że w sobotę obroni tytuły mistrza świata, które zdobył ze zmarłym niedawno trenerem Emanuelem Stewardem. To zła wiadomość dla Mariusza Wacha (27-0, 15 KO). Steward – trener mistrzów – zmarł 25 października. Kilka dni wcześniej Władymir Kliczko stał przy jego szpitalnym łóżku. Zapytał, z kim powinien się przygotowywać do pojedynku z Wachem. – Usłyszał jedno słowo – „z Johnathonem".

– Kiedy mi to powtórzył, poczułem się jak po nokaucie. Ścięło mnie z nóg – mówi 30-letni Johnathon Banks. Wyzwanie przyjął, przypomniał sobie wszystkie rozmowy, w których Steward przygotowywał go na nadejście tej chwili. – Emanuel od lat mi powtarzał, że pewnego dnia, kiedy go zabraknie, zostanę trenerem Władymira – cytuje Banksa internetowe wydanie magazynu „The Ring".

– Słuchałem jego słów, ale zawsze się śmiałem. Nie traktowałem tego poważnie. A on znowu:„Johnathon, mówię poważnie, jeżeli mnie zabraknie, ty będziesz mu pomagał". I stało się. Jestem zaszczycony, że tak wybitny trener zawsze we mnie wierzył.

Czego Banks nauczył się od swojego mistrza? – Emanuel znał się na ludziach, wiedział, że najważniejsza jest komunikacja. Że bez rozmowy nie będzie współpracy i sukcesów. Dzięki niemu wiem, jak dotrzeć do zawodnika, jak reagować, kiedy bokser najbardziej tego potrzebuje – opowiada Amerykanin. Od lat jest także sparingpartnerem młodszego z braci Kliczków, co nie należy do zajęć ani łatwych, ani przyjemnych. Wiadomo, że sparingpartnerzy potrafili uciekać z obozów przygotowawczych Ukraińców, tak bardzo byli obijani. – Nie ma drugiego boksera, który w ringu spędził z Władymirem tak dużo czasu. Znam jego przyzwyczajenia, jego ulubione akcje. W pracy trenera to wiedza bezcenna. Wiem, co może zrobić na zajęciach, a czego nie ma sensu mu proponować – twierdzi Banks.

Więcej w środowym "Przeglądzie Sportowym"!