Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Chris Arreola (36-5-1, 31 KO) komplementuje Deontaya Wildera (37-0, 36 KO) po przegranej przed czasem walce o pas WBC wagi ciężkiej. "Koszmarny Chris" zdaje sobie sprawę, że pojedynek miał jednostronny przebieg i dobrze zna przyczyny swojej porażki. 

- Największym problemem była dla mnie jego mobilność - analizuje trzykrotny challenger do pasa World Boxing Council, który z "Bronze Bomberem" wytrzymał między linami osiem rund. - Poruszał się perfekcyjnie, zasłaniając się lewym prostym. Tu nawet nie chodzi o to, że to było irytujące, ale o to, że musiałem za nim nadążać. Walka jednak była fajna. Trzymał mnie na dystans, nie mogłem go rozgryźć, po prostu. Muszę mu oddać, że był ode mnie lepszy.

- Bądźmy szczerzy, żeby wyjść z Wilderem do ringu, trzeba być prawdziwym wojownikiem. To wielki facet, a to jest waga ciężka i można komuś zrobić krzywdę. Trzeba wiedzieć, jak sobie radzić z przeciwnościami. Dostałem, to muszę się cofnąć. Muszę przyznać, że doskonale operował lewym prostym, trzymając mnie na dystans - dodaje Arreola.

Zwycięskie starcie z Chrisem Arreolą było dla Deontaya Wildera czwartą dobrowolną obroną tytułu. Teraz Amerykanina czeka przerwa od treningów i operacje dłoni i bicepsa, a później (prawdopodobnie) konfrontacja z obowiązkowym pretendentem do tytułu Aleksandrem Powietkinem (30-1, 22 KO).