Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Grigorij Drozd  uważa za niesportowe zachowanie Deontaya Wildera (36-0, 35 KO), który zgodnie z zarządzeniem WBC nie zmierzy się w sobotę z Aleksandrem Powietkinem (30-1, 22 KO), w organizmie którego wykryto śladowe ilości meldonium. Były czempion kategorii junior ciężkiej jest zdania, że ekipa "Bronze Bombera" od początku szukała pretekstu, by uniknąć konfrontacji z Powietkinem. 

- Wydaje mi się, że Amerykanie i Deontay Wilder wykorzystali sytuację i zaczęli kombinować - stwierdził Drozd w rozmowie z agencją R-Sport. - A wszystko to dlatego, że najwidoczniej nie chcieli przylecieć do Rosji. Prawdopodobnie mieli w głowie taki plan, a tu pojawiła się okazja. Wydaje mi się, że mistrz świata WBC powinien zachować się inaczej. Powiedziałby: "Nieważne, co on tam brał, przyjadę i go znokautuję!". Takie słowa dobrze by brzmiały. Według mnie Wilder to po prostu tchórz i jego ekipa nie chciała przylecieć do Rosji.

- Jedna z próbek wykazała pewną dawkę meldonium, ale było to dużo mniej niż wynosi dopuszczalny limit. Ten fakt świadczy o tym, że Aleksander przepisów nie naruszył. Wedle wszelkich reguł powinni dać mu boksować - ocenił pogromca Krzysztofa Włodarczyka i Mateusza Masternaka.

Na mocy postanowienia federacji WBC walka Deontaya Wildera z Aleksandrem Powietkinem została "przesunięta na inny termin". Dalszych decyzji należy spodziewać się po zakończeniu śledztwa prowadzonego przez federację. Warto zaznaczyć, że meldonium wykryto u Powietkina tylko podczas jednego z czterech badań, dodatkowo w minimalnej (dopuszczalnej) ilości. Na razie nie ma wyników badania próbki B.