Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Przez kilka sekund myślałem, że nie żyje - mówi mistrz świata WBC wagi ciężkiej Deontay Wilder (36-0, 35 KO) o sposobie zakończenia styczniowej walki z Arturem Szpilką (20-2, 15 KO). Pojedynek na gali w Nowym Jorku zakończył się zwycięstwem Amerykanina przez nokaut w dziewiątej rundzie.

Czy styczniową walkę z Arturem Szpilką w Nowym Jorku zaliczyłby pan do najtrudniejszych w karierze? Przed nokautem prowadził pan na punkty u wszystkich sędziów, jednak byli i tacy, którzy twierdzili, że Polak wygrywał 5:3 w rundach.
Deontay Wilder: Nie powiem, że była to jedna z najtrudniejszych walk, lecz na pewno jedna z tych, które stanowiły największe wyzwanie. Poprzednio z mańkutem biłem się trzy lata wcześniej. Dlatego zajęło mi trochę czasu, zanim przystosowałem się do stylu Szpilki i rozgryzłem go. Gdy już to nastąpiło, to efekt był najlepszy z możliwych.

A więc Szpilka okazał się niewygodnym rywalem, o czym mówił choćby jego sparingpartner, a pana ubiegłoroczny przeciwnik Eric Molina?
Niewygodnym? Po prostu rozpracowywałem go trochę dłużej niż zazwyczaj. Nie mam problemu z żadnym przeciwnikiem, przed każdą walką czuję się swobodnie. Wchodzę na ring, aby dostarczyć kibicom rozrywkę i emocje. Zdarzają się rywale walczący w dziwny sposób, ale zwyczajnie trzeba się do tego przystosować. Ze Szpilką z każdą rundą było mi coraz wygodniej. I w końcu go dorwałem.

Artur długo nie podnosił się z desek. Czuł pan euforię, czy na świętowanie nie pozwalał niepokój o zdrowie rywala?
Ja w ogóle nie świętowałem. Kiedy wygrywasz wielkie walki, nawet w najbardziej spektakularny sposób, powinieneś zachowywać się tak, jakby nie robiło to na tobie żadnego wrażenia, jakbyś był do tego przyzwyczajony. Oczywiście, że niepokoił mnie stan, w którym znalazł się Szpilka. Przez kilka sekund myślałem, że nie żyje. Wydawało mi się, że nie oddycha. Leżał nieruchomo i nie reagował, gdy próbowano go ocucić. Gdy się ocknął, pomyślałem: „Dzięki Ci, Boże”. Boks to niebezpieczny sport. Jeśli na twoją głowę spadnie bomba, to nie ma mowy, żebyś nie padł. A wyobraź sobie, co się może stać, gdy trafia cię taki potwór jak ja. Bokser zawsze musi dbać o jutro, o kolejne miesiące i lata. Musi liczyć się z nieszczęściem. Mam nadzieję, że ze Szpilką wszystko jest w porządku i cieszy się dobrym zdrowiem.

To poważna sprawa, więc zapytam jeszcze raz. Naprawdę pomyślał pan, że Polak nie żyje?
Tak myślałem. To trwało parę sekund. Wstał czy nie? Nie wiedziałem, co się dzieje.

Czy 27-letni Szpilka ma szansę, aby w przyszłości skutecznie powojować z najlepszymi? Nie jest trochę zbyt niski? Waga ciężka ma dziś trzech dwumetrowych mistrzów świata: pana, Tysona Fury’ego i Anthony’ego Joshuę.
Nie wierzę w warunki fizyczne. Jeśli jesteś głodny i zdeterminowany, aby dopiąć swego, nic nie powstrzyma cię przed spełnianiem marzeń. Zgadzam się, że Szpilce przydałoby się trochę więcej centymetrów, w końcu teraz rządzą wyżsi od niego. Wygląda jednak na takiego faceta, który ma wystarczająco duże serce. Sądzę, że jest twardy. Czasami odwaga lwa wystarcza, aby nie poddać się, pokonać przeszkody i zwyciężyć. Jeśli Szpilka taki jest, to dobrze dla niego.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>