Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Jeszcze dziesięć dni pozostał promotorom Deontaya Wildera (36-0, 35 KO) i Aleksandra Powietkina (30-1, 22 KO) na negocjacje w sprawie walki o mistrzostwo świata WBC wagi ciężkiej. Znajdujący się w posiadaniu pasa Amerykanin ma nadzieję, że opiekunowie rosyjskiego challengera nie będą dążyli do organizacji pojedynku w Moskwie i zgodzą się boksować w USA. 

- On jeszcze nie walczył w Stanach i wierzę, że jego ekipa chce się sprawdzić, a nie tylko liczyć na to, że kupią sobie mistrzostwo świata. Oni strasznie chcą mieć rosyjskiego mistrza w wadze ciężkiej i zrobią wszystko, by im się udało. U nich wszystko ostatecznie sprowadza się do pieniędzy, ale pieniądze nie pomogą ci w ringu - przestrzega "Bronze Bomber".

Wilder doskonale pamięta, że prowadzący karierę Powietkina Andriej Riabiński w przypadku poprzedniej mistrzowskiej szansy swojego podopiecznego (przeciw Władimirowi Kliczce), po to by walka odbyła się w Moskwie, wyłożył w przetargu aż 23 miliony dolarów.

- Mogą zrobić ze swoją kasą, co chcą, ale gdy zabrzmi gong, w ringu będę tylko ja i Powietkin. Nie wiem, co im teraz chodzi po głowie, ale ja myślę tylko o tym, by pokonać Powietkina i zunifikować mistrzowskie pasy - twierdzi olbrzym z Alabamy.

Według ostatnich informacji ze Stanów Zjednoczonych istnieje duża szansa, że walka Wildera z Powietkinem odbędzie się 21 maja w nowojorskiej hali Braclays Center.