Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Już w najbliższą sobotę na gali w Alabamie Deontay Wilder (33-0, 32 KO) stanie do pierwszej obrony tytułu mistrza świata WBC kategorii ciężkiej, mierząc się z Erikiem Moliną (23-2, 17 KO). Zdaniem Lennoxa Lewisa, byłego czempiona wszech wag, zdobycie mistrzowskiego trofeum przez Amerykanina może wpłynąć na ożywienie sytuacji w królewskiej dywizji.

- To dobrze dla wagi ciężkiej, że odbywają się tam ważne walki, do tej pory działo się to głównie w Europie - zauważa Lewis. - Deontay Wilder ma mój pas, gratulacje. Trudno jest go zdobyć, ale jeszcze trudniej utrzymać. Jeśli chodzi o młodych ciężkich, to zawsze jest wiele znaków zapytania - czy potrafią przyjąć mocny cios, czy radzą sobie w kryzysie, czy mają kondycję...

- Teraz królem ringu w ciężkiej jest Władimir Kliczko, ale on jest ograniczony w swoim boksie i wątpię, by Amerykanie chcieli oglądać ciągle lewy prosty albo kombinację lewy-prawy i klincz. Oni oczekują czegoś więcej, walki w półdystansie, ciosów na korpus. Ja biłem w znacznie bardziej urozmaicony sposób - przypomina Lennox Lewis.