Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Myślący o powrocie na ring były mistrz świata wag ciężkiej i junior ciężkiej David Haye jest zadowolony z faktu, że pod jego nieobecność na tronie WBC królewskiej dywizji zasiadł Deontay Wilder (33-0, 32 KO). "Hayemaker" miał okazję sparować z dwumetrowym Amerykaninem w 2013 roku i jak twierdzi, już wówczas był pod wrażeniem umiejętności "Bronze Bombera".

- Ja nie myślałem wtedy o Wilderze jako "sparingpartnerze" - zaznacza Haye. - To był dla mnie bardzo dobry ciężki, który był na tyle skromny i miły, by jako niepokonany zawodnik przylecieć do Anglii i pomóc mi w przygotowaniach. Ludzie przecierali oczy, oglądając nasze sparingi, bo obaj dążyliśmy do nokautu. Bardzo się cieszę, że on teraz zdobył pas WBC. Wadze ciężkiej brakowało amerykańskiego mistrza nokautującego rywali. Teraz go mają. To najlepsze, co się mogło wydarzyć.

Popularny "Żniwiarz" dodaje, że w jego opinii w chwili obecnej mistrzowska korona olbrzyma z Alabamy nie jest zagrożona: - Nie sądzę, by na świecie był ktokolwiek na tyle dobry, by odebrać pas WBC Widlerowi. Być może Kliczko, ale nie widzę Kliczki lecącego do Ameryki na walkę z Wilderem.

- To nie Wilder potrzebuje teraz Kliczki, to Kliczko potrzebuje Wildera. Nikt w Ameryce nie zna Kliczki. To Wilder tam rządzi. Myślę, że Wilder może być większą sławą niż Kliczko. Kliczko w Ameryce nikogo nie interesuje, żeby zainteresować kibiców, musi walczyć z jakimś Amerykaninem, np. Jenningsem - twierdzi David Haye.