Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Po zwycięstwie nad Davidem Hayem Tony Bellew (29-2-1, 19 KO) stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych pięściarzy kategorii ciężkiej. Brytyjczyk twierdzi, że może walczyć z najlepszymi, a najlepsi są otarci na propozycję pojedynku z sensacyjnym pogromcą słynnego "Hayemekera". Bellew dla internetowego wydania Sky Sports skomentował sylwetki swoich potencjalnych rywali...

Deontay Wilder: Niesamowicie dynamiczny i silny, ze słabą obroną. Jest to jednak zawodnik wyjątkowy, bardzo szybki, wysoko go cenię. To mistrz świata wagi ciężkiej, a ja jestem najlepszy spośród pretendentów, cóż tu dodać?

David Haye: Nadal znakomity pięściarz. Wciąż bardzo szybki i silny. Czy zmierzyłbym się z nim ponownie? Tak, i ponownie bym go pokonał. Mógłbym go teraz znokautować szybciej, bo tym razem okazałby mi więcej szacunku. Nie musiałbym już  walczyć o ten szacunek jak w pierwszym pojedynku. A na to potrzeba czasu.

Tyson Fury: Oceniam go bardzo wysoko. Bardzo, bardzo dobry bokser. Nie zapominajmy, czego dokonał w Niemczech. Nikt nie dawał mu szans na wygraną, a on to zrobił. Ten facet był skazywany na porażkę jak ja, jesteśmy nietuzinkowymi mistrzami. On tak jak ja nie wygląda za dobrze, ale naprawdę potrafi walczyć. 

Joseph Parker: Niższy, solidny zawodnik, ktoś z dawnych lat wagi ciężkiej. To nie jest współczesny gigant. Duży i mocny, ale myślę, że jest najsłabszym z mistrzów, nie jest tak dobry jak Wilder czy Joshua.

Dillian Whyte: Nie będę tracił na niego czasu. Przepowiadał, że Haye mnie zmiażdży. Mylił się. Dlaczego miałbym w finałowym eliminatorze boksować z kimś, kto został znokautowany w walce o pas Wielkiej Brytanii? Dlaczego miałbym się bić z nim, skoro moje imię pada z ust mistrzów świata? To nie ma sensu.