Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Już za osiem dni na gali w Las Vegas Bermane Stiverne (24-1-1, 21 KO) stanie do pierwszej walki w obronie pasa WBC wagi ciężkiej, krzyżując rękawice z Deontayem Wilderem (32-0, 32 KO). Haitańczyk podobnie jak i jego rywal przekonuje, że walka ma dla niego także wymiar osobisty i dodaje, że niewiele sobie robi z kolejnych pogróżek dwumetrowca z Alabamy.

- Nie przeszkadza mi jego gadanie. Skupiam się na tym, by go pokonać - podkreśla czempion. - I nie mam zamiaru po prostu go znokautować, chcę temu dzieciakowi zrobić krzywdę.

Ja widzę to tak, że on swoją gadką chce się wypromować. Mam wrażenie, że boksuję z samym Muhammadem Alim. On jest dobrym promotorem, lepszym niż jego promotor i mój. Teraz dużo się o nim mówi, ale to dobre dla walki, bo potem wszyscy będą wiedzieli, kto go pobił - twierdzi Stiverne, który nie zamierza wypominać Wilderowi braku doświadczenia na długim dystansie i niezbyt wysokiego poziomu dotychczasowych oponentów.

- Nie będę mówił nic na temat jego rywali albo o tym, że nigdy nie boksował więcej niż cztery rundy. To są pytania do niego. Nie obchodzi mnie to, ja go po prostu skoszę i to czy te sprawy są istotne, okaże się w naszej walce. Ja wykonuję swoją robotę. Przegrywałem już, by wrócić i znokautować swoich rywali. Wygrywałem też dwunastorundowe walki, wiem, że mam siłę nawet w późniejszych starciach - zapewnia Bermane Stiverne.

http://www.youtube.com/watch?v=s9iohe9YHnI