Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wygląda na to, że pod coraz większym znakiem zapytania stoi zaplanowana na 21 maja w Moskwie walka o tytuł mistrza świata WBC wagi ciężkiej pomiędzy Deontayem Wilderem (36-0, 35 KO) i Aleksandrem Powietkinem (30-1, 22 KO). W piątek poinformowano, że w organizmie rosyjskiego challengera stwierdzono obecność zakazanego meldonium. Promotor Powietkina Andriej Riabiński przekonywał co prawda, że jego zawodnik meldonium zażywał we wrześniu ubiegłego roku, gdy nie było ono jeszcze zabronione, jednak dokumenty z agencji antydopingowej VADA, do których dotarł Dan Rafael, obalają linię obrony szefa grupy Mir Boksa.

Rafael, piszący od lat o boksie dla ESPN, zdradził, że według pism, jakie otrzymał od VADA, Powietkin przed "wpadką" był kontrolowany pod kątem dopingu jeszcze trzykrotnie - 7, 8 i 11 kwietnia i wszystkie trzy kontrole dały wynik negatywny, więc niemożliwe jest, by pozytywny wynik próbki pobranej 27 kwietnia był konsekwencją "kuracji" meldonium sprzed siedmiu miesięcy. "Powietkin najwidoczniej sięgnął po meldonium pomiędzy 11 a 27 kwietnia" - konkluduje amerykański dziennikarz.

- Te informacje są prawdziwe i stoją one w sprzeczności z publicznym oświadczeniem pana Riabińskiego próbującego tłumaczyć Powietkina - skomentował doniesienia Rafaela reprezentujący Wildera Lou DiBella. - Gdyby w jego organizmie pozostały śladowe ilości substancji z 2015 roku, wykazałyby to wcześniejsze trzy badania.

- WBC powinno teraz wydać jakieś zarządzenie. Spodziewam się go już wkrótce - zakończył opiekun mistrza świata. Andriej Riabiński nie odniósł się jeszcze do najnowszych ustaleń Rafaela.

Co ciekawe, w przypadku odwołania walki Wildera z Powietkinem nie jest wykluczone, że team Amerykanina może wystąpić na drogę sądową, żądając finansowego zadośćuczynienia - "Bronze Bomber" za majowy pojedynek miał zainkasować 4,5 miliona dolarów.