Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Haye ChisoraByły dominator bokserskiej wagi ciężkiej Mike Tyson w szczerej rozmowie z "The Mirror" podzielił się swoją opinią na temat obecnego stanu królewskiej dywizji. Jak się okazuje, "Żelazny" nie patrzy na swoich następców tak krytycznym okiem jak większość jego amerykańskich kolegów po fachu.

- Według mnie waga ciężka jest teraz całkiem niezła. Kliczkowie radzą sobie świetnie. Biją wszystkich, to nie ich wina, że nie mają sobie równych - stwierdził Tyson, komentując przy okazji częste ostatnio głosy, że najlepsi ciężcy minionej epoki bez problemów rozprawiliby się z obecnym topem. - Ja nie kupuje tych opinii. Przecież gdybyście zapytali Joe Fraziera, czy pokonałby mnie u szczytu formy, odparłby "Tak, do diabła!". Tak to już jest w boksie. Mi też wydaje się, że pokonałbym pięściarzy z kolejnego pokolenia, ale prawda jest taka, że bokserzy stają się wciąż lepsi, więksi i silniejsi.

Tyson odniósł się też do nagłośnionych przez media marcowych zajść na konferencji prasowej w Monachium z udziałem Davida Haye i Derecka Chisory. - To co zrobił David Haye w Monachium, bijąc się z Chisorą, nie było dobre. To była jedna z tych głupich rzeczy, które ja kiedyś robiłem. Gdy na to patrzyłem, pomyślałemm sobie jednak, że nikt nie zrobił tyle co ja, by sprowadzić boks tak nisko - stwierdził "Iron" Mike, wspominając swoje wybryki sprzed lat, kiedy zdarzało mu się nawet ugryźć rywala. - Haye'owi i Chisorze brakowało jeszcze do mnie. Haye musiałby przynajmniej odgryźć komuś ucho. Musieliby zrobić coś więcej, by zejś do poziomu, na jakim ja byłem. Oni tak naprawdę niewiele złego zrobili - ocenił samokrytycznie były król wszech wag.