Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Alexander Powietkin (24-0, 16 KO) pokonał niejednogłośnie na punkty Marco Hucka (34-2, 25 KO) i obronił tytuł mistrza świata WBA kategorii ciężkiej, a widzowie w Stuttgartcie obejrzeli bardzo emocjonujące widowisko. Po 12 rundach sędziowie punktowali: 114-114, 116-113 i 116-112 na korzyść Rosjanina. 

Pojedynek rozpoczął się dosyć spokojnie, ale jeszcze w pierwszym starciu było sporo emocji. Pięściarze wdali się w wymiany w półdystansie, jednak więcej w nich było szarpaniny niż czystych ciosów. W drugiej rundzie Powietkin już wyraźnie zaznaczył swoją przewagę kilkoma skutecznymi akcjami w tym bardzo ładnym prawym nad lewą ręką rywala. Huck starał się atakować zrywami, ale pojedyncze, chaotyczne ataki nie przyniosły żadnego efektu.

Podobny przebiegł miała trzecia odsłona, w której Rosjanin trafiał całymi kombinacjami zarówno na górę jak i na dół. Do dosyć niespodziewanego zwrotu akcji doszło w czwartym starciu. Niemiec trafił mocnym prawym na skroń, który wstrząsnął Powietkinem, a następnie wyprowadził całą serię ciosów spychając "Saszę" do głębokiej defensywy.

Po nieco spokojniejszej rundzie piątej oraz szóstej nadeszła bardzo emocjonująca siódma odsłona. Powietkin dobrze rozpoczął to starcie kilkoma akcjami w półdystansie, ale potem kilka razy dał się zaskoczyć zamachowym, bitym z góry prawym. Po jednym z takich ciosów Rosjanin był wyraźnie zamroczony i walczył już tylko o przetrwania broniąc się przed atakami rywala.

"Sasza" doszedł do siebie w ósmej odsłonie, ale w rundzie dziewiątej ponownie lepszy był Huck, który kilka razy trafił sztywnym lewym prostym, a także bezpośrednim prawym. Wydaje się jednak, że Niemiec wyraźnie opadł z sił i w starciu dziesiątym to Powietkin przejął kontrolę nad wydarzeniami w ringu.

W dwóch ostatnich odsłonach obydwaj pięściarze byli już na skraju wyczerpania i wręcz słaniali się na nogach. W jedenastym starciu nieznacznie lepiej spisywał się Powietkin. Po gongu kończącym jedenastą rundę Rosjanin jeszcze nieprzepisowo zaatakował rywala, a Huck mu się za to zrewanżował podobnym atakiem. W dwunastym starciu Niemiec walczył z mocno opuchniętym i zakrwawionym prawym okiem, ale to on zaprezentował się lepiej w ostatnich trzech minutach tego pojedynku, a "Sasza" po ostatnim gongu z trudem doszedł do własnego narożnika.

Werdykt sędziowski wzbudził spore kontrowersje. Zdaniem większości widzów to Huck zasłużył na zwycięstwo w tej walce.