Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Atlas Powietkin25 lutego na gali w Stuttgarcie Aleksander Powietkin (23-0, 16 KO) stanie do drugiej obrony "zwykłego" pasa WBA wagi ciężkiej, krzyżując rękawice z Marco Huckiem (34-1, 25 KO). W narożniku Rosjanina zabraknie tym razem trenera Teddy Atlasa, który w szczerej rozmowie z boxingscene.com naświetlił podłoże swojego konfliktu z promotorami Rosjanina z Sauerland Event. Amerykański szkoleniowiec przyznał, że czuje się zawiedziony także postawą swojego podopiecznego, który wbrew wcześniejszym ustaleniom nie był skłonny szykować się do starcia z Huckiem w USA, co jemu pozwoliłoby łączyć zobowiązania zawodowe wobec telewizji ESPN z zajęciami na sali treningowej.

- Dwa i pół roku temu promotorzy Powietkina zwrócili się do mnie z zapytaniem, czy nie potrenowałbym tego dzieciaka - wspomina Atlas. - Nie chciałem wracać do trenowania zawodników. Lubię uczyć ludzi w gymie, ale nie podoba mi się cała reszta. Nie lubię, gdy ludzie nie dotrzymują słowa i szukają wymówek. Nie lubię, gdy zawodnicy sprzeniewierzają się swoim obietnicom. (...) Dwukrotnie odrzucałem ich propozycję i w końcu to moja córka mnie przekonała, mówiąc: "Tato, chciałabym, abyś miał kolejnego mistrza wagi ciężkiej. Pomóż tym ludziom zrobić z tego gościa czempiona".  

Zdaniem Atlasa jego relacje z Sauerland Event zaczęły się psuć, gdy odradził w 2010 roku Powietkinowi wartą 2 miliony dolarów walkę z Władimirem Kliczką. - Chodziło o to, że uważałem, że nie ma szans wówczas tego pojedynku wygrać. Wierzyłem, że może być jeszcze lepszy. - wyjaśnił trener. - Wiedziałem, że nie spodoba się to ludziom Sauerlanda. Oni mieli zgarnąć 40% wypłaty z tej walki. Taki to był interes. Ojciec dostaje 15% jako menadżer, a syn 25% jako promotor. To daje 800 tysięcy zanim jeszcze wyjdzie do ringu i to przed zainkasowaniem przeze mnie 200 tysięcy oraz przed odjęciem kolejnych 20% dla drugiego z menadżerów. Dlatego ostatecznie nie uważałem, że ta walka miałaby jakiś sens. Jako trener muszę dbać o swojego zawodnika.

Zapytany konkretnie o problemy z przylotem Powietkina do USA na obóz treningowy przed starciem z Huckiem Atlas odparł: - Mieli tu być, ale stwierdzili, że mają problemy z wizami. Uwierzyłem im, ale okazało się, że wcale nie mieli zamiaru przylecieć. To było bardzo rozczarowujące. Zawiódł mnie też zawodnik, który w momencie, gdy go przejmowałem, opowiadał ludziom, że nie będzie już boksował. Już go to nie bawiło i nie czuł, że się rozwija. W pełni mu się poświęciłem i on zadeklarował swoje poświęcenie. Był mi wdzięczny za partnerskie relacje, jakie udało nam się stworzyć i rozumiał, co musi robić, by zostać mistrzem świata. A teraz o tym zapomniał? (...) Dał jasno znać, że nie ma ochoty lecieć do USA, nie potrafił dowieść swojego poświęcenia. Jestem zawiedziony, bo jedynym powodem, dla którego zdecydowałem się na te współpracę, był charakter Powietkina. Teraz myślę, że się co do tego pomyliłem.