Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W ostatnich kilkunastu miesiącach kilkukrotnie wspominano o możliwym powrocie na ring jednego z symboli wagi ciężkiej lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, doskonale znanego polskim kibicom, Riddicka Bowe (43-1, 33 KO). Przed kilkoma dniami sam pięściarz po raz kolejny wyraził chęć stoczenia swojego czterdziestego szóstego zawodowego pojedynku. Co ciekawe, urodzony w 1967 roku Bowe chętnie skrzyżowałby rękawice z którymś z braci Kliczko...

- Jeśli byliby w stanie mnie pokonać, udowodniliby że są lepsi. Gdybym dostał sześć miesięcy na przygotowanie się stoczylibyśmy dobrą walkę. Gdybym otrzymał rok, po prostu zlałbym ich. Lew potrafi rozpoznać innego lwa. Ci chłopcy to nie lwy, to owieczki. W swojej ostatniej walce, stoczonej w 2008 roku w Niemczech podczas gali braci Kliczko jeden z nich nazwał mnie dziadkiem. Wiesz co zrobi dziadek? Dziadek skopie ten tyłek - powiedział Bowe, który gotów jest także spotkać się w ringu z innymi przeciwnikami. - Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się kogoś szybko znaleźć. Niewielu bokserów jest dziś skłonnych podpisać kontrakt, wiedząc że czeka ich manto w starym stylu - oświadczył były rywal Andrzeja Gołoty.

- Bowe jest gotowy by wrócić do tego biznesu. Kontaktujemy się z promotorami, rozglądamy się za możliwością zaboksowania na jakiejś gali. Każdy kto jest zainteresowany taką propozycją, może do mnie zadzwonić - dodał obecny agent pięściarza, Allen Ellison.