Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Bob Arum

Dosłownie kilkanaście minut po zakończeniu walki Manny Pacquiao (53-3-2, 38 KO) z Shane Mosley’em, Bob Arum, promotor "Pacmana", przedstawił dziennikarzom  w Las Vegas listę kolejnych potencjalnych kandydatów dla swojego pięściarza. Niestety na tej liście nie było Floyda Mayweathera Juniora (41-0, 25 KO), a z pozostałych trzech nazwisk, tylko jedno miało jakikolwiek sens sportowy. Lista jest mała, bo szef Top Rank toczy większe zakulisowe wojny z Ocarem De La Hoyą i jego Golden Boy Promotions, niż Manny Pacquiao na ringu. I właśnie dlatego nowa oferta Aruma -  blisko siedem milionów zaproponowane Juanowi Manuelowi Marquezowi (52-5-1, 38 KO) - może nie wystarczyć...

Arum stwierdził, że w przedziale wagowym 140-147 funtów "Pacman" nie ma rywala i dlatego nie ma tak naprawdę  wielkiego znaczenia z kim będzie się bił.  - Co mogę zrobić więcej niż dać mu za rywali aktualnych mistrzów świata? - pyta szef Top Rank, wskazując nazwiska Zaba Judaha (41-6, 28 KO) i niepokonanego Timothy Bradleya (27-0, 11 KO). Zasłaniając się pasami, Arum wygodnie zapomina, że po Judahu zostało już tylko nazwisko i dawne lata sławy, że przegrał walki z Floydem Mayweatherem, Miguelem Cotto i Joshuą Clottey’em i - co chyba najważniejsze w kontekście pojedynku z Pacquaio - strasznie słabnie w ostatnich rundach nawet tych wygrywanych walk. Bradley to na papierze lepszy rywal, ale 27 zwycięstw nie może przesłaniać faktu, że Bradley nie ma nokautującego ciosu (tylko 11 KO),  podejrzaną szczękę (dwa razy na deskach z Holtem) i styl walki (ciągle do przodu, wprost na rywala), który zrobiłby z niego idealny cel dla pięści "Pacmana".

Trzeci na liście, ten najbardziej prawdopodobny rywal, to 37-letni Juan Manuel Marquez.  Powtórka z roku 2004 (remis) i 2008 (niejednogłośne zwycięstwo Pacquiao), wygląda na odgrzewanie starych kotletów, ale akurat w tym przypadku nie jest to takie oczywiste. Marquez udowodnił, nie pięć lat temu, ale w minionym roku, łatwym zwycięstwem nad Juanem Diazem i nokautem na Michaelu Katsidisie, że ciągle jest niebezpiecznym  pięściarzem. - Marquez to przebiegły bokser z wielkim sercem. Ich dwie ostatnie walki były dobre dla boksu i ta byłaby taka sama - powiedział trener Pacmana, Freddie Roach. Do walki jest jednak daleko, bo były promotor Marqueza, Golden Boy Promotions ma prawo do marca 2012 roku do wyrównania każdej oferty złożonej Marquezowi, mając dodatkowo w planach zrobienie jego walki z nową meksykańską gwiazdą, Saulem  Alvarezem (36-0-1, 26 KO).

Innych rywali Bob Arum nie bierze pod uwagę nawet  nie dlatego, że się boi o "Pacmana", ale że musiałby usiąść do negocjacji z tym, z którym widzi się na razie tylko na sali sądowej - z dyrektorem wykonawczym Golden Boy Promotions, Richardem Schaefferem.  Nie ma mowy o takich pięściarzach jak Victor Ortiz, który udowodnił co potrafił w walce z Andre Berto czy Amirem Khanem, jednym z niewielu  na świecie, którego szybkość zadawania ciosów dorównuje temu, co pokazuje w ringu Pacquaio.  Nie ma bo, od czasu jak prezydent Golden Boy, sam Oscar De La Hoya zasugerował, że Pacman używa "koksu" (Pacquiao pozwał go do sądu, sprawa w toku), Arum powiedział, że nie będzie robił biznesów z Golden Boy dopóki nie będzie publicznych przeprosin. A na to, co podkreślali zarówno Schaeffer jak De La Hoya, się nie zanosi.

Przemek Garczarczyk{jcomments on}