W austriackim Going bracia Kliczko szlifują formę przed zbliżającymi się obronami mistrzowskich pasów wagi ciężkiej. Starszy z Ukraińców, Witalij, 18 lutego spotka się z Dereckiem Chisorą (15-2, 9 KO), zaś młodszy 3 marca skrzyżuje rękawice z Jeanem Markiem Mormeckiem (36-4, 22 KO). Kliczkowie po raz ostatni wspólnie trenowali w 2004 roku. Później, po porażce Władimira przez nokaut z Lamonem Brewsterem, ich sportowe drogi się rozeszły.
- Po tym jak Władimir przegrał z Brewsterem, chciałem, aby zakończył karierę - przyznaje Witalij Kliczko (43-2, 40 KO). - Zbyt wiele ryzykował. Wyprawa z bratem do szpitala to nie żarty! Mieliśmy poważny konflikt, ale Władimir przekonywał mnie, że w starciu z Brewsterem przegrał sam ze sobą. Napięte relacje między nami długo wracały do normy.
- Nauczyłem się już powstrzymywać. Teraz swoje opinie wyrażam dopiero po sparingach Władimira i przekazuje je jego trenerowi Emanuelowi Stewardowi. Orkiestra powinna mieć tylko jednego dyrygenta - dodaje "Dr Żelazna Pięść".
Władimir Kliczko (56-3, 49 KO) jest bardzo zadowolony ze wspólnego zgrupowania z bratem. - Obóz jest co prawda wspólny, ale przygotowania mamy zupełnie inne. Każdy ma swój plan i inne wyzwania w swojej walce. Miło jest oglądać brata podczas treningu. Czuje się jakbym się cofnął do czasów, gdy jako nastolatkowie trenowaliśmy razem i dawaliśmy sobie nawzajem rady. Witalij radzi mi, ale i ja przekazuję mu swoje uwagi, bo teraz i ja mam swoje doświadczenia - wyznaje "Dr Stalowy Młot".
http://www.youtube.com/watch?v=mOGoF1HA7Ho
http://www.youtube.com/watch?v=fu48sdPKQgE
http://www.youtube.com/watch?v=mtISzN91NdM{jcomments on}