Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Przyjechałem tu, żeby pokonać Mosley'a, jednak żywiłem do niego zbyt wiele respektu. Narożnik powtarzał mi, że walka jest bardzo wyrównana, jednak ja myslałem, że prowadzę, dlatego też nie ryzykowałem. Momentami trafił mnie on kilkoma świetnymi uderzeniami, jednak wydawało mi się, że to ja zasłużyłem na zwycięstwo -  powiedział Sergio Mora (22-1-2, 6 KO), były czempion organizacji WBC w wadze junior średniej.

Z kolei Shane Mosley (46-6-1, 39 KO), pomimo tego, iż akceptuje werdykt sędziowski walki, winę na taką, a nie inną postawę, zrzuca na przewagę fizyczną i umiejętną, acz niekoniecznie czystą taktykę boksowania przeciwnika:

- Obaj walczyliśmy na wysokim poziomie, to była dobra walka, decyzja sędziów jest raczej w porządku. Nie do końca odpowiadała mi formuła tej walki, gdyż to ja musiałem iść z wagą do góry, z kolei Sergio zmieniał kategorię z wyższej na niższą. Wyglądałoby to zupełnie inaczej gdybym mierzył się z zawodnikiem mojego wzrostu i wagi. Mora poruszał się, biegał, umiejętnie klinczował. Podczas pojedynku wielokrotnie uderzył mnie głową, co również mi wydatnie przeszkadzało. Sergio poruszał się dla mnie za szybko, dlatego ciężko było mi wyprowadzać uderzenia. Nadal chcę zmierzyć się z zawodnikiem mojej wagi jak na przykład Miguel Cotto.