Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Bradley ProwodnikowWalka Roku 2013, choć jest dopiero połowa marca, skończyła się  w sobotę, dokładnie o godzinie 9.14 wieczorem czasu Zachodniego Wybrzeża w kalifornijskim Carson. To, co pokazali przez dwanaście rund Timothy Bradley (30-0, 12 KO) i Rusłan Prowodnikow (22-22, 15 KO) po prostu nie da się już niczym przebić. Co bardziej podziwiać - 1000 wyprowadzonych przez "Desert Storm" ciosów czy  fakt, że "Syberyjski  Rocky" przyjął 347 z nich, a mimo to na 10 sekund przed końcem walki,  Bradleya przed porażką ratował tylko gong i czekanie na wyliczenie do ośmiu? Boks miał już dawno umrzeć, ale trzyma się znakomicie. Kilka minut po walce Bradley - Prowodnikow, oglądałem galę UFC w Montrealu - główna walka wieczoru, pomiędzy Georgesem St. Pierre i Nickiem Diazem była nudna, przewidywalna i nic się nie działo. Tę konfrontację boks wygrał przez nokaut.

Przez dziewięć miesięcy, lecząc kontuzje odniesione po kontrowersyjnym zwycięstwie nad Manny Pacquaio, Bradley sporo się nasłuchał. Przede wszystkim tego, że dostał prezent od sędziów, że jest nudnym pięściarzem, a mistrzem świata WBO jest dlatego, że miał farta. Po dwunastu rundach z zupełnie nieznanym pięściarzem z syberyjskiej wioski, którą trudno byłoby znaleźć nawet na mapach KGB,  Bradley zyskał więcej fanów niżÂ  gdyby jeszcze raz walczył z Pacmanem . Jak przetrzymał pierwszą rundę (błąd ringowego Pata Russella, który MUSIAŁ zaliczyć nokdaun dla Prowodnikowa), jak przetrwał drugą, szóstą i dwunastą, on sam pewnie nie wie. Dosłownie. - Wiem, że od pierwszej rundy walczyłem ze wstrząśnieniem mózgu. Kręci mi się w głowie, jest mi niedobrze. Nie za wiele pamiętam - mówił po walce, na ringu, w rozmowie z Maxem Kellermanem. - Wszyscy wiedzieli jak  to w wyglądało, co ja tam będę dodawał - rzuciłÂ  na odczepkę Syberyjski Rocky.

Za oglądanie walki w Carson zapłaciło, przychodząc na obiekt Home Depot Center, mniej niż dwa tysiące kibiców. Czyli walka reklamowana i pokazywana na HBO, kontrowersyjnego bo kontrowersyjnego, ale zawsze pogromcy Pacquaio, mistrza świata, chłopaka z Kalifornii, ściągnęła na trybuny o trzy tysiące mniej widzów niż czekało w Chicago na walkę Mike Mollo z Arturem Szpilką. Oczywiście teraz pewnie ze 25 tysięcy fanów będzie się przyznawało, że tu było, że widzieli jak każde uderzenie Bradley’a, Prowodnikow kwitował wyciągnietym językiem i uśmiechem.  Że widzieli jak chłopak z Syberiii, któremu trener Freddie Roach pewnie powiedział, że  ma "iśc do przodu, zadawać ciosy i nie przejmować się siłą Bradleya - bo on jej nie ma" robił dokładnie to, co mu kazano. Prowodnikow, którego Roach przypadkowo ściągnął na sparingi z Pacmanem właśnie przed walką z Bradleyem, stał się w ciągu jednej nocy gwiazdą, a słowa "Desert Storm", że "Prowodnikow wygrałby z każdym w kategoriach 140 i 147 funtów", nie były tylko kurtuazją zwycięzcy. Bob Arum kocha rewanże, a plany na Bradley - Prowodnikow 2 już są pewnie w pełnym toku.

Jednym z komentatorów wieczoru dla HBO był legendarny Roy Jones jr, którego poprosiłem o krótki komentarz do tego, co działo się na ringu w Carson. - Najważniejsze, że ludzie przekonali się, jakim człowiekiem jest Timothy. To prawdziwy walczak, zostawiający serce na ringu. Dziś bez tego serca nie miałby już mistrzostwa. Czy chciałbym zobaczyć rewanż? Kto by nie chciał? - mówił Roy. - Bradley nie walczył przez dziewięć miesięcy i to było widać. Ten chłopak z Syberii śmiał mu się w  twarz idąc bić się cios za cios. Ale ile sam dostał uderzeń, ile takich walk może Prowodnikow jeszcze stoczyć? Nikt tego nie wie. Obaj trenerzy mówili w narożnikach, że byli bliscy przerwania walki. Wiadomo było, że tego nie zrobią, bo musieliby się później bić ze swoimi zawodnikami. Wielka noc dla boksu w Kalifornii. Tego ten sport potrzebował.

Normal 0 21 MicrosoftInternetExplorer4

Z narożnika ringu, edycja Bradley - Prowodnikow

Noc wielkiego boksu

Walka Roku 2013, choć jest dopiero połowa marca, skończyła się  w sobotę, dokładnie o godzinie 9.14 wieczorem czasu Zachodniego Wybrzeża w kalifornijskim Carson.  To, co pokazali przez dwanaście rund Timothy Bradley i Rusłan Prowodnikow, po prostu nie da się już niczym przebić. Co bardziej podziwiać – 1000 wyprowadzonych przez „Desert Storm” ciosów czy  fakt, że Syberyjski   Rocky przyjął 347 z nich, a mimo to na 10 sekund przed końcem walki,  Bradley’a przed porażką ratował tylko gong i czekanie na wyliczenie do ośmiu? Boks miał już dawno umrzeć, ale trzyma się znakomicie. Kilka minut po walce Bradley – Prowodnikow, oglądałem galę UFC w Montrealu   – główna walka wieczoru, pomiędzy Georgesem St. Pierre i Nickiem Diazem była nudna, przewidywalna i nic się nie działo. Tę konfrontację boks wygrał przez nokaut.   

Przez dziewieć miesięcy, lecząc kontuzje odniesione po kontrowersyjnym zwycięstwie nad Manny Pacquaio, Bradley sporo się nasłuchał. Przede wszystkim tego, że dostał prezent od sędziów, że jest nudnym pięściarzem, a mistrzem świata WBO jest dlatego, że miał farta. Po dwunastu rundach z zupełnie nieznanym pięściarzem z syberyjskiej wioski, którą trudno byłoby znaleźć nawet na mapach KGB,  Bradley zyskał więcej fanów niżÂ  gdyby jeszcze raz walczył z Pacmanem . Jak przetrzymał pierwszą rundę (błąd ringowego Pata Russella, który MUSIAŁ zaliczyć nokdaun dla Prowodnikowa), jak przetrwał drugą, szóstą i dwunastą, on sam pewnie nie wie. Dosłownie. „Wiem, że od pierwszej rundy walczyłem ze wstrząśnieniem mózgu. Kręci mi się w głowie, jest mi niedobrze. Nie za wiele pamiętam” – mówił po walce, na ringu, w rozmowie z Maxem Kellermanem. „Wszyscy wiedzieli jak  to w wyglądało, co ja tam będę dodawał” – rzuciłÂ  na odczepkę Syberyjski Rocky.

Za oglądanie walki w Carson zapłaciło, przychodząc na obiekt Home Depot Center, mniej niż dwa tysiące kibiców. Czyli walka reklamowana i pokazywana na HBO, kontrowersyjnego bo kontrowersyjnego, ale zawsze pogromcy Pacquaio,  mistrza  świata, chłopaka z Kalifornii, ściągnęła na trybuny o trzy tysiące mniej widzów niż czekało w Chicago na walkę Mike Mollo z Arturem Szpilką. Oczywiście teraz pewnie ze 25 tysięcy fanów będzie się przyznawało, że tu było, że widzieli jak każde uderzenie Bradley’a, Prowodnikow kwitował wyciągnietym językiem i uśmiechem.  Że widzieli jak chłopak z Syberiii, któremu trener Freddie Roach pewnie powiedział, że  ma „iśc do przodu, zadawać ciosy i nie przejmować się siłą Bradley’a - bo on jej nie ma” robił dokładnie to, co mu kazano. Prowodnikow, którego Roach przypadkowo ściągnął na sparingi z Pacmanem właśnie przed walką z Bradley’em, stał się w ciągu jednej nocy gwiazdą, a słowa „Desert Storm”, że „Prowodnikow wygra łby z każdym w kategoriach 140 i 147 funtów”, nie były tylko kurtuazją zwycięzcy. Bob Arum kocha rewanże, a plany na Bradley – Prowodnikow 2 już są pewnie w pełnym toku.

Jednym z komentatorów wieczoru dla HBO był legendarny Roy Jones jr, którego poprosiłem o krótki komentarz do tego, co działo się na ringu w Carson. „Najważniejsze, że ludzie przekonali się, jakim człowiekiem jest Timothy. To prawdziwy walczak, zostawiający serce na ringu. Dziś bez tego serca nie miałby już mistrzostwa. Czy chciałbym zobaczyć rewanż? Kto by nie chciał?” – mówił Roy. „Bradley nie walczył przez dziewięć miesięcy i to było widać. Ten chłopak z Syberii śmiał mu się w  twarz idąc bić się cios za cios. Ale ile sam dostał uderzeń, ile takich walk może Prowodnikow jeszcze stoczyć? Nikt tego nie wie. Obaj trenerzy mówili w narożnikach, że byli bliscy przerwania walki. Wiadomo było, że tego nie zrobią, bo musieliby się później bić ze swoimi zawodnikami. Wielka noc dla boksu w Kalifornii. Tego ten sport potrzebował”.

 

Przemek Garczarczyk