Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Choć walka Fransa Bothy (48-9-2, 29 KO) z Sonnym Billem Williamsem (6-0, 3 KO) miała miejsce kilka dni temu, wydaje się dziś budzić znacznie większe emocje, niż przed pierwszym gongiem.

Z każdą chwilą ilość znaków zapytania co do kulisów owej walki rośnie. Najpierw falę oburzenia wywołało skrócenie pojedynku podczas jego trwania z 12 rund do 10 - co stawiało Williamsa w dość kiepskim świetle i powszechnie mówiło się, że tylko i wyłącznie dzięki temu wytrwał do końca. Następnie w mediach pojawiła się wiadomość, że w organizmie "White Buffalo" wykryto nielegalne substancje wspomagające (choć początkowo 44-letni Botha zaprzeczył, jakoby w ogóle jakiekolwiek badania były przeprowadzane).

Sytuację dodatkowo podgrzała wypowiedź weterana z RPA, w której stwierdził, że obóz Williamsa zaoferował mu kwotę 150 tys. dolarów za tzw. "podłożenie się".

- To jakieś absolutne szaleństwo. Kompletnie tego nie rozumiem. Botha musi pogodzić się z faktem, że skopał mu tyłek chłopak, który miał dopiero 5 walk na zawodowym ringu - przekonywał Khoder Nasser, menadżer Nowozelandczyka.

Cyrk Botha-Williams trwa więc dalej. Powoli rozmywa się to, kto był rzeczywistym wygranym podczas gali w australijskim Brisbane Entertainment Centre. Nie ma natomiast wątpliwości co do przegranych: są nimi nie tylko fani pięściarstwa, ale również i sam boks, którego - i tak już nadszarpnięty - wizerunek  za sprawą tego typu sytuacji podupada jeszcze bardziej.