Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Krzysztof Głowacki kończy przygotowania do walki z Mairisem Briedisem. Polski bokser otworzył przed "Przeglądem Sportowym" drzwi i pozwolił obejrzeć jeden z ostatnich treningów przed starciem z Łotyszem w WBSS.

Dwie i pół minuty były naprawdę za...iste, a później chciałeś się bić. Po co?! – jest duszno, powietrze w niewielkiej sali bardzo ciężkie, a trener Fiodor Łapin mówi stanowczym tonem i patrzy głęboko w schowane pod kaskiem oczy Krzysztofa Głowackiego. Kończy się właśnie pierwsza runda przedostatniego sparingu przed poniedziałkowym wylotem na Łotwę. O tej porze przygotowań, czyli ledwie kilka dni przed bardzo ważną walką, raczej nie lubią gości, ale dostaliśmy zgodę, aby przyjrzeć się "Główce".

- Kto kupi córkom mieszkania, jak nie ja? - żartował Głowacki jeszcze zanim wszedł do ringu, gdy trener Łapin bandażował mu ręce. Wszystkiemu przyglądał się trener Artura Szpilki Roman Anuczin, a później sam włączył się do pracy. On też pojedzie do Rygi, właśnie po to, aby przygotować ręce Polaka do walki. W narożniku jednak nie stanie. Przy Głowackim będzie Łapin, fizjoterapeuta Jan Sobieraj, trener przygotowania fizycznego Paweł Gasser i brat pięściarza Jacek. - Roman faktycznie zabandażuje ręce. Kiedy byliśmy w Hiszpanii, raz to zrobił i Krzyśkowi bardzo to odpowiadało. Czuł się komfortowo. Roman wiąże w trochę inny sposób. Krzyśka czasem bolą dłonie, a tym wiązaniu nie czuł dyskomfortu. Bił tak, jak dawno mu się nie zdarzało - mówi Łapin.

- Ty masz być panem! - pokrzykuje Łapin po pierwszej rundzie, ale Głowacki nie rządzi w ringu, w którym walczy z Adamem Balskim. Rozkręca się powoli, sam daje się kilka razy trafić. Trochę jak w całym bokserskim życiu.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>