Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Jeżeli Krzysiek wygra z Mollo, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że niebawem spotka się z Arturem Szpilką i zobaczymy arcyciekawy pojedynek - mówi przed sobotnim rewanżem Zimnocha z Amerykaninem promotor imprezy, Tomasz Babiloński.

Pierwsze starcie pomiędzy Krzysztofem Zimnochem i Mikiem Mollo zaskoczyło wielu kibiców i ekspertów w Polsce. W ubiegłym roku w Legionowie "Bezlitosny" znokautował Polaka w 128 sekund. Podejrzewam, że pan również był w ciężkim szoku, bo nie tego się spodziewaliście?
Tomasz Babiloński: Do tej pory jestem w szoku. Szczerze mówiąc, tak jak pan zaznaczył, nie spodziewaliśmy się takiego przebiegu walki. No ale cóż... Idziemy do przodu i myślimy teraz o sobotniej walce. Ja jestem dobrze nastawiony. Krzysiek zmagał się z myślami, co dalej zrobić z karierą. Robiliśmy wszystko, żeby do tego rewanżu doprowadzić, choć trwało to nieco dłużej niż myśleliśmy. Udało się. Krzysiek musi mądrze boksować, nie wdawać się w bijatykę. Wiemy, że Mollo ma czym uderzyć, jest niewygodny. Walczy jak Rocky Balboa, ciągle idzie do przodu, przyjmuje ciosy i wchodzi w wymianę. Boks nie polega jednak tylko na wymianie uderzeń, ale także na taktyce. Wierzę, że Zimnoch wykorzysta swoje doświadczenie amatorskie i zawodowe i pokona go taktycznie.

Z perspektywy kibica, ta walka jest frapująca, bowiem trudno przewidzieć jej zakończenie. Może być powtórka sprzed roku, a może się okazać, że Krzysztof Zimnoch rozwiąże to zupełnie inaczej. Znak zapytania jest najciekawszym czynnikiem tej konfrontacji.
Dlatego są emocje, na które czekamy. Gdyby Mollo przyjeżdżał tutaj po to, żeby się poddać, to każdy by wiedział, że Zimnoch go rozjedzie. Sytuacja dla ekspertów jest inna. W poniedziałek rozmawiałem z panem Januszem Pinderą, który mówił, że dla niego Mollo jest faworytem i wcale się nie dziwie. Oby tak nie było, bo nie po to włożyliśmy tyle starań, żeby przegrać. Wierzę, że Krzysztof udowodni, że pierwsza walka była przypadkiem i po części błędem sędziego. Lubię i cenię Leszka Jankowiaka (sędzia ringowy pierwszego pojedynku Zimnoch vs Mollo - red.), ale każdy w życiu może się mylić i popełniać błędy. Ściągnęliśmy arbitra z Niemiec, bardzo doświadczonego Ingo Barrabasa. Mollo boksuje bardzo nieczysto. Amerykanin sprawdziłby się w walkach w klatkach, bo po prostu ma niesamowitą siłę i mógłby tam górować. W boksie są jednak pewne zasady, a to ciężko dociera do jego głowy. Pokażemy panu Barrabasowi pierwszą walkę. Chciałbym, żeby tym razem była czysta, dobra rywalizacja. Wiem, jak ciężko pracuje i trenuje Zimnoch i mam nadzieję, że odwróci tę złą passę i znokautuje efektownie Mollo. Wtedy możemy rozmawiać na temat kolejnej walki z bardzo ciekawym nazwiskiem.

Jeśli mowa o przyszłej walce, to coraz głośniej docierają do nas spekulacje o starciu Zimnocha z Arturem Szpilką. Panowie mieli spotkać się w ringu w 2013 roku, ale pojedynek został odwołany, choć nieoficjalna konfrontacja na pięści odbyła się na spotkaniu z dziennikarzami. Temat nagle wrócił, a to mogłaby być duża nagroda dla Krzysztofa Zimnocha. Czy to jest możliwe?
Nie chciałbym na razie dzielić skóry na niedźwiedziu. W ubiegłym roku liczyliśmy, że Zimnoch wygra walkę z Mollo i zmierzy się z Davidem Hayem. Później się okazało, że cały nasz plan zginął. Jest coś na horyzoncie, są rozmowy, są przymiarki. Chcielibyśmy wrócić do tematu walki Zimnoch vs Szpilka, bo powinniśmy zorganizować to już dawno, dawno temu. Wiadomo, że takie walki elektryzują i takimi starciami żyjemy. Ten pojedynek powinien się odbyć. Zróbmy coś fajnego dla tej dyscypliny, która w tym momencie przeżywa duży kryzys. Jeżeli Krzysiek wygra z Mollo, to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że niebawem spotka się z Arturem Szpilką i zobaczymy arcyciekawy pojedynek.

Pełna treść artykułu na Sportowefakty.wp.pl >> 

Kup bilet na galę w Szczecinie. Zobacz rewanż Zimnoch - Mollo >>