Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Artur Szpilka (18-1, 13 KO) w piątek na gali Premier Boxing Champions w Chicago zmierzy się z Manuelem Quezadą (29-9, 18 KO). Nad ekspresowy nokaut „Szpila” przedkłada cel szkoleniowy zakontraktowanego na 10 rund pojedynku.

W Polsce popularny wieliczanin już od kilku lat był motorem napędowym gal grupy Sferis KnockOut Promotions, ale po przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych musi zapracować, a następnie ugruntować swoją pozycję w światku bokserskim.

Inaczej mają się zarobki Szpilki, które rosną w imponującym tempie na miarę bogactwa jego nowego menedżera Ala Haymona, lecz nieproporcjonalnie do klasy rywali. I tak za dwurundowy „spacerek” z Ty’em Cobbem 26-latek zainkasował rekordową gażę w karierze, wyższą niż za przegrany pojedynek o nieporównywalnie większą stawkę z Bryantem Jenningsem.

– Nie dalej, niż w niedzielę rozmawiałem z Artkiem i pochwalił się, że za ostatnią walkę zarobił „na czysto” 250 tysięcy, tylko zapomniałem dopytać go, w jakiej walucie. Do tego doszły pieniądze od sponsora plus stała comiesięczna pensja. Cieszę się, że chłopak ma tam życie, jak w Katarze – uśmiecha się Władysław Ćwierz, pierwszy trener Szpilki w Górniku Wieliczka.

– W takim starciu, nazwijmy je bezciśnieniowym, bo rywal nie jest żadnym wyzwaniem, Arturowi łatwiej będzie kontrolować emocje, a nam zauważyć, czy zdążył się czegoś nauczyć. Do tego dochodzi kontekst budowania pewności siebie, nie tylko w gębie, ale też poprzez pokazanie pełni umiejętności w ringu. W tym sensie widzę uzasadnienie dla tego pojedynku – analizuje Przemysław Saleta, sam szykujący się teraz do skrzyżowania rękawic z Tomaszem Adamkiem. – Ponadto w boksie zawodowym, nawet po zdobyciu tytułu, w kolejnej walce przychodzi czas na łatwiejszego przeciwnika. Podobnie, z wielu względów, jest w drodze na szczyt – dodaje ceniony ekspert.

Pełna wersja artykułu w "Gazecie Krakowskiej" >>