Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Szpilka Zimnoch

Andrzej Wasilewski w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że mało prawdopodobne jest, by na lutowej gali "Polsat Boxing Night" udało się zorganizować zarówno starcie Krzysztofa Włodarczyka (48-2-1,34 KO) z Albertem Sosnowskim (47-6-2, 28 KO) jak i Artura Szpilki (16-0, 12 KO) z Krzysztofem Zimnochem. Szef KnockOut Promotions wyjaśnił, że organizatorowi imprezy trudno będzie zaspokoić jednocześnie oczekiwania finansowe wszystkich czterech pięściarzy.

- Pamiętajmy, że każda gala ma swoją wyporność finansową. Pod względem finansowym te pojedynki muszą się opłacać wszystkim stronom: stacji Polsat, zawodnikom i promotorom. Włodarczyk jest aktualnie jedynym, polskim mistrzem świata i ma swoje wymagania finansowe. Sosnowski również za małe pieniądze nie wyjdzie do ringu. Szpilka jest bardzo medialnym zawodnikiem i na takiej walce chciałby zarobić duże pieniądze. Można się domyślać, że Zimnoch również liczy na satysfakcjonujące honorarium. Dodajmy do tego wszystkich współpromotorów i w ten sposób tworzy się bardzo długa ławka ludzi, którzy muszą stwierdzić, że jest sens i możliwości, aby walkę Szpilki z Zimnochem organizować przed pojedynkiem Włodarczyk - Sosnowski. Wydaje mi się, że to będzie bardzo trudne zadanie, ale jesteśmy otwarci na rozmowy - powiedział Wasilewski, dodając: - Jest jeszcze jeden aspekt - trener Fiodor Łapin nie chce, aby na jednej gali walczyli dwaj jego główni podopieczni. On po prostu nie jest w stanie się rozdwoić. Dlatego bardziej wyobrażam sobie sytuację, że w przyszłym roku stacja Polsat zorganizuje 2 gale w systemie pay-per-view. Być może wtedy łatwiej będzie to wszystko rozwiązać, ale decyzje i pomysły leżą po stronie stacji Polsat. Pan dyrektor Marian Kmita z pewnością ma "zagwozdkę", nad którą będzie się mocno zastanawiał. Wspomnę jeszcze o rzeczy, o której mało kto pamięta: ja i Piotr Werner jesteśmy również współpromotorami Krzysztofa Zimnocha i tak naprawdę, decydując się na taką walkę, niewiele ryzykujemy.

Andrzej Wasilewski podkreślił ponadto, że wbrew głosom niektórych internautów nie obawiałby się o "zero" w rekordzie "Szpili" w przypadku konfrontacji z Zimnochem. - Przecież nie jestem ojcem biologicznym Szpilki czy Zimnocha. Jedynym zawodnikiem, z którym mam bliskie relacje jest Włodarczyk, ale przecież ostatnio wysyłaliśmy go na walki do Australii czy Rosji. Nie chcemy chować naszych zawodników. Takie komentarze są zwykłą złośliwością. Na trudne pojedynki wysyłaliśmy Rafała Jackiewicza. Teraz Łukasz Janik jedzie boksować z Olą Afolabim i nie będzie faworytem. Ze wszystkich sił próbujemy zorganizować Pawłowi Kołodziejowi walkę z Denisem Liebiediewem. Być może w Moskwie. Pamiętajmy również, że kiedy Włodarczyk jechał do Moskwy, to faworytem, był tylko w moich oczach. Naprawdę trzeba wykazywać niechęć i niewiedzę, żeby twierdzić, że na siłę staramy się pompować balonik i chronić Szpilkę czy innych naszych zawodników - oświadczył.