Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Jeszcze nie tak dawno Andrzej Fonfara walczył za jednego dolara, a teraz ma szansę podbić Amerykę i zarabiać miliony. Najpierw jednak musi pokonać 18 kwietnia Julio Cesara Chaveza juniora. Oczywiście jeśli do tej walki dojdzie.

Amerykański sen choć od dawna obrósł już legendą wciąż żyje, a polscy bokserzy doświadczają go na własnej skórze. Coś mogliby o tym powiedzieć Andrzej Gołota i Tomasz Adamek, którzy właśnie tam otworzyli sobie drzwi do wielkiej kariery. W minionym roku podobny krok zrobił Andrzej Fonfara, który w przegranej walce z Adonisem Stevensonem, mistrzem świata organizacji WBC wagi półciężkiej pokazał potencjał i charakter. Dziś jest związany z Alem Haymonem, najpotężniejszym człowiekiem w tej branży i czeka na ostateczne decyzje dotyczące  kolejnego, mega pojedynku z Julio Cesarem Chavezem jr.

Walka z Chavezem jr, to szansa potwierdzenia klasy i wielkich możliwości. W czasach amatorskich w Polsce nie wszyscy w Fonfarę wierzyli, dla wielu jego zawodowa kariera jest niezrozumiała. Ale byli też tacy, którzy dostrzegli w nim już wtedy wielki talent i możliwości.

Leon Margules, amerykański prawnik, współpromotor Fonfary i jeden z najważniejszych współpracowników Haymona nie wie jeszcze, gdzie ta walka miałaby się odbyć, ale mówi, że na pewno nie w Chicago. Jeśli jednak do niej dojdzie, to zapewne w Los Angeles lub Las Vegas. Nie wiadomo też w jakim umownym limicie, oscylującym pomiędzy wagą super średnią i półciężką i na jakim dystansie zostanie rozegrana. No i jeszcze jedna niewiadoma: która stacja zdecydowałaby się ją pokazać.

Pełny tekst Janusza Pindery na Polsatsport.pl >>