Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Fonfara- Chcę być mistrzem! Gdybym o tym nie myślał, to skończyłbym z boksem. Dążę do tego celu i zobaczymy. Chcę coraz lepszych rywali i coraz lepszych walk - mówi Andrzej Fonfara (22-2, 12 KO), bokser wagi półciężkiej, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Czy świętował pan po wygranej z Glenem Johnsonem?
Andrzej Fonfara:
Troszeczkę, nie ukrywam (śmiech).

- Zasłużył pan. Walka przebiegała tak jak pan przewidywał?
Chyba było nawet trochę łatwiej niż to sobie wyobrażałem. Bardzo dobrze się czułem, do każdej rundy wychodziłem pozytywnie nastawiony i kontrolowałem wydarzenia. Czułem, że mam coraz większą przewagę. W tych ostatnich starciach z mojego narożnika otrzymałem sporo dobrych wskazówek. Sam myślałem o tym, że za mną dziesięć tygodni ostrych treningów i wyrzeczeń. Czułem, że muszę przyspieszyć w ostatnich dwóch starciach. Poszło naprawdę dobrze i chyba dzięki temu wygrałem walkę.

- Jednak przed ogłoszeniem werdyktu był pan niespokojny.
Zaraz po walce wszyscy mi gratulowali, ale ja czekałem. Wszyscy wiedzą, że werdykt może być różny. Kiedy jednak ogłosili moje zwycięstwo, bardzo się ucieszyłem. Super wygrać z kimś takim, zawodnikiem światowej klasy. Do tego pokazałem fajny boks. Wielu w to nie wierzyło.

- Johnson chyba też nie wierzył, że będzie tak trudno?
Na pewno spodziewał się łatwiejszej przeprawy. W jego ekipie liczyli, iż Glen mnie znokautuje. Tymczasem jego ciosy siadały nieraz na mojej szczęce, jednak dalej stałem.

- Potwierdziło się, że półciężka to odpowiednia dla pana kategoria. Nie żałuje pan czasu spędzonego w niższych kategoriach?
Faktycznie, jako półciężki nokautuję rywali, teraz pokonałem Johnsona. A czy żałuję? Chyba nie. Zdobywałem doświadczenie, byłem juniorem, dzieciakiem, który musiał walczyć w niższych kategoriach, bo nie miałem dobrych warunków fizycznych. Nie miałem takiej masy mięśniowej jak teraz. Byłem wysokim, lecz szczupłym chłopakiem.

- I co dalej? Nie pytam o wakacje.
Odpocznę tydzień i wracam do treningów. Co dalej okaże się w najbliższych dniach. Razem z bratem, który jest moim menedżerem, jedziemy do promotora i coś ustalimy. Pewnie wpłyną jakieś oferty. Chciałbym wrócić do ringu jak najszybciej, na pewno w tym roku. Czuję się bardzo dobrze. Oczywiście, jestem trochę obolały, bo Johnson bił gdzie mógł, na dół, po barkach, wszędzie! Ale naprawdę jest w porządku.

- Czy widzi pan gdzieś na horyzoncie pas mistrza świata wagi półciężkiej?
Wiadomo! Chcę być mistrzem! Gdybym o tym nie myślał, to skończyłbym z boksem. Dążę do tego celu i zobaczymy. Chcę coraz lepszych rywali i coraz lepszych walk. Idę przed siebie i wkrótce wszyscy kibice zobaczą mnie w starciu o pas mistrza świata.

- Rozumiem, że do Polski na razie pan się nie wybiera?
Chciałbym bardzo, ale nie było ofert. Mamy jednak swoje plany, chcielibyśmy zrobić coś w Warszawie albo w moich rodzinnych Białobrzegach. Byłoby super pokazać się w Polsce, na razie jednak robię karierę w USA.