Jerzy Kulej był nie tylko wspaniałym pięściarzem, dwukrotnym mistrzem olimpijskim, ale także cenionym komentatorem. W ostatnich latach razem z Andrzejem Kostyrą tworzył znakomity duet.
- Jurek skomentował w swoim życiu minimum kilka tysięcy walk, a kto wie, czy liczba ta nie sięgała kilkunastu tysięcy. Przecież zajmował się tym naprawdę przez wiele lat w wielu różnych stacjach telewizyjnych - powiedział Kostyra.
- Myślę, że w podróżach służbowych na gale boksu, to pewnie kilka razy oblecieliśmy razem świat. Bywało nawet tak, że co tydzień wybieraliśmy do Londynu na galę boksu. Mam masę wspaniałych wspomnień z naszych wspólnych podróży z Jurkiem - dodał.
Obaj panowie lepiej poznali się przed pierwszą galą boksu zawodowego w Polsce, która wówczas nazywana była rewią. - Poznaliśmy się bliżej z Jurkiem Kulejem , kiedy poprosił mnie o to, by zorganizować mu konferencję prasową przed pierwszą poważną galą boksu zawodowego w Polsce, której był organizatorem - wspominał Kostyra.
Do tego wydarzenia doszło 12 października 1991 roku na warszawskim Torwarze. Wówczas w walce wieczoru zmierzyli się Przemysław Saleta i Anlig Ian Bulloch. Kulej, którego nazywano "ojcem chrzestnym polskiego boksu zawodowego", był wówczas szefem Polskiego Biura Boksu Zawodowego.
>
- Na konferencjach prasowych i ważeniu brałem leki na uspokojenie, żeby go nie zabić. W ringu wypuszczę jednak z siebie afrykańską bestię, która go zniszczy - zapowiada Derek Chisora (15-3, 9 KO) przed dzisiejszą walką z byłym mistrzem świata dwóch kategorii wagowych Davidem Hayem (25-2, 23 KO). Pięściarze nie ukrywają swojej niechęci do siebie i niemal w każdej rozmowie z mediami obrażają swoich rywali.
- Zabiję tę ciotę, on jeszcze nie widział nikogo kto będzie atakował go z taką furią. To dla mnie walka o być albo nie być. Jeśli muszę to wygrać, to zrobię to. Haye zostanie stratowany, nawet nie będzie wiedział z której strony lecą ciosy - odgraża się Chisora.
- Może dla niego to walka o być albo nie być, ale dla mnie to normalny pojedynek. Ja chcę go po prostu pobić jak mężczyzna mężczyznę. Zrobiłem już to na konferencji prasowej w lutym, ale on nie mógł się z tym pogodzić, więc poprawię się w ringu. Tym razem on długo nie wstanie z desek - odpowiada Haye.
Transmisja z Londynu od 19.00 w Polsat Sport.
>
Tom Loeffler, dyrektor zarządzający grupy K2 promującej mistrza świata WBA wagi średniej Genadija Gołowkina (23-0, 20 KO) zdradził, że w przyszłym tygodniu zostanie podjęta decyzja o tym kto będzie ostatecznie rywalem Kazacha w jego kolejnej, zaplanowanej na 25 sierpnia zawodowej walce. Kandydatami do pojedynku z Gołowkinem są Vanes Martirosyan (32-0, 20 KO) oraz mistrz Europy Grzegorz Proksa (28-1, 21 KO).
- Vanes musiałby przejść do wyższej wagi na tę walkę, a Proksa to mistrz Europy w tej samej kategorii. Obaj są bardzo solidnymi pięściarzami. Proksa jest w gazie i dodałby więcej z europejskiego smaku niż Vanes - ocenia Loeffler.
- Który z nich nie zdecyduje się na walkę, to obaj są bardzo dobrymi pięściarzami. Genadij chce pojedynku z oboma pięściarzami. Decyzję powinniśmy poznać w przyszłym tygodniu - mówi menadżer Kazacha.
Obóz Martirosyana zaznacza, że zgodzi się na pojedynek z Gołowkinem jedynie, kiedy będzie ich zadowalała oferta finansowa. W innym przypadku mogą zdecydować się na udział w eliminatorze do pasa WBC wagi junior średniej z Kubańczykiem Erislandym Larą.
>
Andrzej Fonfara (22-2, 12 KO) po pokonaniu słynnego Glena Johnsona (51-17-2, 35 KO) wdarł się przebojem do czołówek wszystkich prestiżowych rankingów. Wyczyn Polaka mieszkającego od wielu lat w Chicago docenił także amerykański magazyn "The Ring", który stwierdził, że Fonfara piątkowym występem bardzo zbliżył się do najlepszych pięściarzy świata kategorii półciężkiej.
- To był wielki wieczór Fonfary. Polak wygrał jedenaście walk z rzędu od czasu dotkliwej porażki z Derrickiem Findleyem, zaliczając po drodze dziewięć nokautów. To był test pokazujący czy Fonfara jest gotowy na kolejny krok w karierze. Fonfara zdał ten test - chwali "Polskiego Księcia" pismo nazywane "Biblią Boksu".
- Nie tylko wygrał, ale zrobił to w imponującym stylu. Zainkasował też kilka potężnych ciosów od Johnsona i nawet się nie zachwiał. Prawdopodobnie dzięki wsparciu swojej publiczności on stawał się lepszy z każdą rundą. Tak, Johnson był już na końcu swojej przygody z boksem, ale i tak ta wersja Johnsona mogłaby pokonać wielu najlepszych półciężkich na świecie. Fonfara jeszcze nie jest w tej grupie, ale jest już bardzo blisko. I to zawsze on będzie kojarzył się z odpowiedzią na pytanie: Kto był ostatnim pięściarzem, który pokonał Glena Johnsona? - podsumowuje "The Ring".
> Add a comment>
Po udarze i zawale serca u Jerzego Kuleja rozprzestrzenił się rak, czerniak oka. To właśnie on był bezpośrednią przyczyną zgonu - poinformował "Przegląd Sportowy" Krzysztof Marmurowicz z Ośrodka Rehabilitacyjnego Olimpijczyków w Michałowicach. Najwybitniejszy polski bokser w historii zmarł w piątek wieczorem.
Problemy Jerzego Kuleja ze zdrowiem zaczęły się w grudniu ubiegłego roku. Właśnie wtedy podczas benefisu Daniela Olbrychskiego, dwukrotny mistrz olimpijski miał zawał serca. Uratował go obecny na sali kardiolog, Adam Torbicki. Długa rehabilitacja w szpitalu przynosiła pozytywne efekty. Gdy wydawało się, że Kulej wróci do zdrowia, niespodziewanie zmarł w piątek. Miał 71 lat.
>
Dzięki wczorajszemu zwycięstwu nad Glenem Johnsonem (51-17-2, 35 KO) Andrzej Fonfara (22-0, 12 KO) awansował aż o 16 oczek w komputerowym rankingu wagi półciężkiej statystycznej witryny pięściarskiej Boxrec.com. 24-letni Polak plasuje się obecnie na 8. pozycji. Wyżej od "Polskiego Księcia" są już tylko: Chad Dawson, Bernard Hopkins, Tavoris Cloud, Mikkel Kessler, Nathan Cleverly, Isaac Chilebma i Tony Bellew. Nazwisko Fonfary pojawiło się też na 15. pozycji zestawienia prestiżowego portalu Fightnews.com.
We wtorek opublikowane zostaną dwa inne najważniejsze niezależne od bokserskich federacji rankingi - magazynu "The Ring" i Dana Rafela z ESPN i nie jest wykluczone, że zobaczymy w nich podopiecznego Sama Colonny. Należy jednak zaznaczyć, że pokonany przez Fonfarę Johnson na obu listach, ze względu na swoje trzy poprzednie starty, klasyfikowany był w wadze super średniej (odpowiednio na 7. i 9. miejscu).
> Add a comment>
Już dziś wieczorem na gali w Londynie dojdzie do długo wyczekiwanego starcia dwóch "czarnych charakterów" bokserskiej wagi ciężkiej - Davida Haye (25-2, 23 KO) i Derecka Chisory (15-3, 9 KO). Jak wynika z sondy ringpolska.pl przeprowadzonej na Facebooku, większość polskich kibiców w dzisiejszej potyczce kibicować będzie "Del Boyowi".
Chisorę jako swojego faworyta wskazało aż 61% głosujących. Za Haye'a trzymać kciuki będzie 32% ankietowanych. 7% uczestników ankiety nie wybrało swojego ulubieńca.
Początek studia przed galą w Londynie w Polsat Sport o godz. 18.00. Bezpośredni przekaz z Wysp wystartuje o godz. 19.00.
>
Zapraszamy do wysłuchania wywiadu z Andrzejem Fonfarą (22-0, 12 KO), który kilka godzin teamu w Chicago w najważniejszej walce w swojej karierze pokonał na punkty słynnego Glena Johnsona (51-17-2, 35 KO).
http://www.youtube.com/watch?v=L2pUDKjkBRQ
> Add a comment>
- To wielka strata dla całego świata sportu. W całym środowisku bokserskim Jerzy Kulej był być może ostatnim wybitnym sportowcem w sensie osiągnięć - powiedział Andrzej Wasilewski, współwłaściciel zawodowej grupy KnockOut Promotions, po śmierci legendarnego pięściarza Jerzego Kuleja.
- Choć był już wiekowy, to wspaniale rozumiał nowe czasy. Czerpał wielką radość z życia. Był bardzo pogodny i głodny tego życia. Większość tych naszych wybitnych sportowców sprzed wielu lat to ludzie przeważnie już bez energii, a Jurek wyróżniał się tym, że ta energia go rozpierała. Cały czas czuł się młodo - dodał.
- Odbyłem z nim bardzo długą rozmowę telefoniczną. Zadzwonił i prosił mnie, żebym nie wysłał Artura Szpilki na sparingi do Kliczków. Powiedział mi, że Artur jest wielkim pięściarzem i teraz najważniejsze jest to, żeby tego nie zmarnować, bo - to są jego słowa - w polskim boksie nie było takiego zawodnika od pięćdziesięciu lat. Twierdził, że sparingi z Kliczkami nie są mu do niczego potrzebne. Nawet powiedział takie słowa, a nie lubił rosyjskojęzycznych pięściarzy, że Artur "ma bić Ruskich, a nie oni mają się nim uczyć".
> Add a comment>
Andrzej Fonfara (22-2, 12 KO) był pięściarze aktywniejszym i skuteczniejszym przy wyprowadzaniu mocnych uderzeń we wczorajszej wygranej nad byłym mistrzem świata wagi półciężkiej Glenem Johnsonem (51-17-2, 35 KO).
Statystyki prowadzone przez amerykańską stację ESPN wykazały, że Polak wyprowadził w starciu z Jamajczykiem 818 ciosów z których do celu doszło 206 (25% skuteczności). Rutynowany Johnson wyprowadził 615 uderzeń, a celu sięgnęło 175 (28%). Jamajczyk po zakończeniu pojedynku ogłosił definitywne zakończenie sportowej kariery.
Ciosy wyprowadzone/trafione:
Fonfara 818/206 (25% skuteczności)
Johnson 615/175 (28%)
Lewe proste wyprowadzone/trafione:
Fonfara 415/48 (11%)
Johnson 383/93 (24%)
Ciosy mocne wyprowadzone/trafione:
Fonfara 403/158 (39%)
Johnson 232/82 (35%)
>
http://www.youtube.com/watch?v=qI60S3rvQNQ
Były mistrz świata wagi lekkiej Jose Luis Castillo (64-11-1, 55 KO) pokonał przez techniczny nokaut w ósmej rundzie Ivana Popocę (15-2-1, 10 KO). Dla Castillo było to drugie zwycięstwo z rzędu w pierwszym tegorocznym występie. Popoca boksował pierwszy raz od czasu porażki z Rusłanem Prowodnikowem poniesionej w kwietniu ubiegłego roku.
> Add a comment>
Andrzej Fonfara (22-0, 12 KO) zakończył w sobotni wieczór trwającą od 1993 roku karierę słynnego Glena Johnsona (51-17-2, 35 KO). 43-letni Jamajczyk, mający na swoim koncie zwycięstwa nad takimi mistrzami jak Roy Jones Jr czy Antonio Tarver, po przegranej z Polakiem oświadczył, że już więcej nie wyjdzie do ringu.
- Fonfara był lepszy, to była moja ostatnia walka - powiedział Johnson. - Powinienem był dziś wywierać większą presję, ale nie byłem w stanie. Fonfara to silny dzieciak i nie dałem rady. Jeśli nie jestem już w stanie boksować we właściwy sposób i tak jak powinienem, nie mogę już tego dłużej robić.
Poproszony o ocenę umiejętności "Polskiego Księcia" i jego szanse w konfrontacji z innymi zawodnikami światowej czołówki Jamajczyk odparł: - Jest całkiem dobry. Potrafi mocno uderzyć i przyjąć cios. Powinien jeszcze trochę popracować nad obroną, ale jest dobry! Lubię myśleć, że przegrywam tylko z najlepszymi, więc jeśli nie straciłem jeszcze tak wiele, to sądzę, że on jest całkiem mocny.
>
W głównej walce wieczoru gali w Chicago boksujący w wadze półciężkiej Andrzej Fonfara (22-0, 12 KO) zanotował największy sukces w swojej dotychczasowej karierze, pewnie pokonując na punkty słynnego Glena Johnsona (51-17-2, 35 KO).
Toczony w szybkim tempie pojedynek rozpoczął się dobrze dla Polaka, który już w pierwszej odsłonie swoimi atakami zasygnalizował, że nie zamierza oddawać pola utytułowanemu rywalowi. W drugiej rundzie do głosu doszedł doświadczony Johnson, skutecznie zmuszając Fonfarę do walki w półdystansie. W trzecim starciu "Polski Książę" trafił Jamajczyka mocnym prawym, po którym ten natychmiast przeszedł do defensywy, inkasując jeszcze kilka kolejnych czystych uderzeń 24-letniego podopiecznego Sama Colonny.
Po czwartej rundzie, w której nieznacznie dominował Polak, w dwóch następnych lepiej wypadł bokser z Jamajki, akcentując swoją przewagę potężnym prawym sierpowym bitym z kontry.
Począwszy od siódmej rundy szala zwycięstwa coraz bardziej przechylała się na stronę aktywniejszego i skuteczniejszego Fonfary, który z biegiem czasu coraz częściej trafiał 19 lat starszego "Dżentelmena", przeżywającego wyraźny kryzys kondycyjny. "Polski Książę" zaakcentował swoją dominację w ostatniej, dziesiątej, odsłonie, kilkakrotnie wstrząsając Johnsonem.
Ostatecznie o wyniku walki zadecydować musieli sędziowie, którzy punktowali 99-91, 97-93, 97-93 dla dla Fonfary. Komentujący pojedynek dla stacji ESPN Teddy Atlas także wytypował wygraną Polaka, w stosunku 97-94.
>
http://www.youtube.com/watch?v=yqjzKtmXw2g
Amir Khan oraz Danny Garcia zmieścili się w limicie kategorii junior półśredniej podczas oficjalnej ceremonii ważenia przed dzisiejszą walką unifikacyjną, której stawką będą pasy mistrzowskie federacji WBA oraz WBC. Obaj pięściarze wnieśli na wagę po 139 funtów.
>
Już niebawem na ringu w Chicago Andrzej Fonfara skrzyżuje rękawice ze słynnym Glenem Johnsonem. Zapraszamy do komentowania i typowania wyniku walki, w której wygrana otworzyć może przed "Polskim Księciem" drogę do pojedynków o znaczące tytuły i duże pieniądze.
>
http://www.youtube.com/watch?v=HCDPx-yOyzg
Po 156 funtów wnieśli na wagę były mistrz świata dwóch kategorii wagowych Anthony Mundine (43-4, 25 KO) oraz były czempion wagi junior średniej Bronco McKart (54-9-1, 32 KO) podczas ceremonii ważenia przed dzisiejszą galą w Las Vegas. Dla Australijczyka będzie to debiut na amerykańskich ringach.
>
Przed niespełna rokiem w Międzyzdrojach, w przeddzień bokserskiej gali, po dniu spędzonym na plaży Jurek zaprosił kilkoro przyjaciół do swojego pokoju hotelowego. Rozmawialiśmy przy lampce wina, jakże by inaczej, o boksie. O aktualnej sytuacji, o wydarzeniach lat minionych, o dniach chwały polskiego pięściarstwa. Jurek to duszą towarzystwa, był nie tylko świetnym bokserem, ale i niezrównanym gawędziarzem. Swoje opowieści popierał demonstrując poszczególne akcje techniczne. Czynił to z taką swobodą jakby miał 30, a nie ponad 70 lat. Wydawało się, iż będąc wciąż człowiekiem bardzo sprawnym, niesamowicie energicznym, ma przed sobą wiele lat życia. Niestety, stało się inaczej, co jeszcze teraz wydaje się nieprawdopodobne; Jurek, człowiek, który nie uległ przed czasem żadnemu ringowemu rywalowi, przegrał walkę najważniejszą, o życie. Zdecydowanie - przed czasem. Żegnaj Przyjacielu, na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci.
Poniższy tekst zamieściłem w październiku 2010 r - na 70. Mistrza Jerzego. Zaledwie kilka epizodów z Jego życia, ale mówiących o odwadze, poświęceniu, sile charakteru wielkiego pięściarza.
Jerzy Kulej, pięściarz-legenda
Czerwcowym porankiem czarny mercedes mknął szosą prowadzącą z Ciechocinka z zawrotną na owe czasy i polskie drogi lat 60. szybkością. Nagle, niespodziewanie z bocznej drogi wyjechała na rowerze nie więcej niż dziesięcioletnia dziewczynka. Kierowca mercedesa w ułamku sekundy podjął decyzję; błyskawicznym ruchem kierownicy ominął dzieciaka, skręcił gwałtownie na pobocze, zjechał w pole, z całym impetem wpadł na drzewo. Za kierownicą siedział bokserski mistrz olimpijski z Tokio. Na tylnym siedzeniu drzemał drugi mistrz pięści, postrach olbrzymów wagi ciężkiej - niewielki jak na królewską kategorię, Lucjan Trela. Życie dziewczynki było uratowane! Pasażer mercedesa odniósł niewielkie obrażenia, natomiast stan kierowcy był tragiczny. Twarz jak po eksplozji granatu: odłamki szkła powbijały się w policzki, brodę, nos był prawie zupełnie odcięty. Rozbita szczęka, wybite zęby. Jedna krwawa rana. Ocalały zabezpieczone słonecznymi okularami oczy. Karetka na sygnale zabrała sportowca do ciechocińskiego szpitala. W jednej chwili prysły marzenia o drugim występie na igrzyskach olimpijskich i szansie na kolejny medal - w Mexico City.
Minął szok powypadkowy, rany goiły się nadzwyczaj szybko i Kulej postanowił, iż nie odpuści. Napisał list do ówczesnego prezesa PKOl z prośbą o zezwolenie na udział w zgrupowaniach kadry narodowej - na własny koszt. Decyzja była przychylna i wkrótce Jerzy znalazł się wśród kolegów - na spływie kajakowym. Następnym etapem przygotowań do meksykańskich igrzysk było zgrupowanie w Zakopanem. Ciężka harówka w górach, w nogach dziesiątki przebiegniętych kilometrów. Ale, choć na krótko - dla odreagowania - szkoleniowcy zezwalali na nieco rozrywki.
*
Właśnie wracali z dancingu, gdzie spędzili kilka miłych godzin, gdy dobiegły ich słowne zaczepki kilku podchmielonych mężczyzn. Starali się zbagatelizować awanturników, ale ci nie dawali za wygraną. W końcu, kiedy napastnicy stali się zbyt natarczywi, a obelgi pod adresem jednego z pięściarzy przekroczyły dopuszczalne granice, postanowili dać im odprawę - po boksersku. Kilka akcji reprezentacyjnych pięściarzy musiało przynieść oczekiwany skutek; paru miejscowych osiłków leżało rozkrzyżowanych na ziemi, pozostali wybrali najbezpieczniejsze rozwiązanie - ucieczkę. A jeden z nich - wyjątkowo mało ambitny - wybrał drogę w kierunku komisariatu milicji, głośno wzywając pomocy!
I wsparcie nadeszło; kilkunastu milicjantów wybiegło z pomieszczenia i otoczyło Kuleja; bili pięściami, skórzanymi pasami, kopali, celując w najbardziej wrażliwe miejsca. Bronił się unikami, balansem ciała, kontrami. Sytuacja była dramatyczna; podjął błyskawiczną decyzję, aby przedrzeć się przez kordon, wskoczyć do komisariatu. Tam, w ciasnym korytarzu trudniej uderzać. W drzwiach otrzymał potworny cios pałką, wyrwał ją milicjantowi, oszalały z bólu bił na oślep. Ciężko znokautował kilku funkcjonariuszy, jednemu wyszarpnął pistolet, odbezpieczył. Wyciągnął z kieszeni milicyjną legitymację (jako pięściarz milicyjnej Gwardii był na etacie funkcjonariusza MO), rzucił na stół wraz ze zdobytą bronią. Niezatrzymywany wyszedł z posterunku. Wyglądał przerażająco; rany ponownie się otworzyły, ucho wisiało na ostatnim naskórku...
Sprawę udało się wyjaśnić dopiero w Warszawie, w ministerstwie. Nie było łatwo; kilku milicjantów musiało się poddać leczeniu szpitalnemu, gdzie trafili z podejrzeniami wstrząsu mózgu i wieloma obrażeniami. O winie poturbowanych funkcjonariuszy przesądziło dopiero zeznanie okolicznego ciecia: - Widziałem jak się bili. Jeden taki mały krzyczał, że też jest milicjantem, ale go nie słuchali. Chyba ze dwudziestu milicjantów biło go pałami i pięściami. I choć był mały, to im się nie dawał. W końcu wciągnęli go na posterunek!
> Add a comment>