Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

fightklub

Zaczęło się jak w bajce. 19-letni Ricardo Williams Junior w 2000 roku w Sydney wywalczył dla Stanów Zjednoczonych tytuł wicemistrza olimpijskiego w wadze lekko półśredniej. Do kraju wrócił jako bohater i zawodowy kontrakt, który zaproponował mu promotor Lou Di Bella był iście gwiazdorski. Za samo złożenie podpisu pod umową Ricardo Williams Junior zainkasował premię w wysokości prawie półtora miliona dolarów!

Niestety, to był początek wielkich kłopotów boksera o przydomku „Slicky Ricky”. Trener i jednocześnie ojciec pięściarza, Ricardo Williams Senior wspomina, że zaczął tracić jakąkolwiek kontrolę nad synem. – Spróbuj cokolwiek wytłumaczyć 19-letniemu milionerowi… – mówi. - Kiedy Ricardo miał 17 lat był najlepszym prospektem jakiego kiedykolwiek widziałem. Dałem mu ogromny bonus za samo podpisanie kontraktu. Okazało się, że za bardzo mu zaufałem. To był tylko dzieciak zadowolony z tego, że ma wielka kasę. Przestał przykładać się do treningów – wspomina promotor Lou Di Bella.

Po 8 wygranych zawodowych walkach Williams sensacyjnie przegrał ze średniakiem Juanem Venezuelą (15-6). Kilka miesięcy później miał udowodnić, że to był tylko wypadek przy pracy, jednak znów sprawił swoim kibicom przykrą niespodziankę, ulegając Manningowi Gallowayowi (59-17). Jak się okazało, prawdziwe problemy miały dopiero przyjść… Williams wpakował się w pozaringowe kłopoty. Za przemyt narkotyków został skazany na trzy lata więzienia, odsiedział 31 miesięcy.

- Teraz doceniam to, co mam. Wcześniej byłem młody i głupi, uważałem, że sam talent wystarczy do odnoszenia sukcesów. Teraz jestem zmotywowany jak nigdy – opowiada Ricardo Williams Junior. – Otrzymałem ogromne wsparcie od współwięźniów. Niektórzy z nich mają 20 lat do odsiadki, mówili mi, że mam wielkie szczęście, bo dostałem drugą szansę.Williams podczas odsiadki ciężko trenował. Codziennie biegał, robił brzuski i pompki. – Czasem były dni, kiedy czułem się zmęczony i nie chciało mi się trenować – wspomina. – Wtedy podchodził któryś ze współwięźniów i mówił: dawaj, musisz trenować; nie możesz nam przynieść wstydu na ringu, kiedy wyjdziesz!

I nie przynosi. Od odsiadki zanotował 10 zwycięstw w 11 walkach. Teraz staje naprzeciw niepokonanego w 23 pojedynkach Luisa Ramosa Juniora. Zwycięzca walki w Anaheim będzie bardzo blisko pojedynku o mistrzostwo świata. - Teraz, po wszystkich głupstwach popełnionych w młodości już wiem, że nie mogę zmarnować talentu, który dostałem. Moim przeznaczeniem jest tytuł mistrza świata – podkreśla Williams.

Walka Williams – Ramos, tylko na antenie FightKlubu, w środę 19 grudnia o godzinie 22.00