Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Na ringowych deskach Manchester Areny, Tyson Fury (21-0, 15 KO) wkrótce skrzyżuje przed własną publicznością rękawice z Davidem Haye’em (26-2, 24 KO). Na tydzień przed planowaną konfrontacją, rywal "Hayemakera" wydaje się być coraz pewniejszy swej wygranej.

- Cokolwiek będzie w stanie zaoferować w ringu Haye, poradzę sobie z tym. Jestem młodszy, sprawniejszy, większy i silniejszy. Widzę Davida jako frajera. Odskocznię, dzięki której wybiję się do walki z Władimirem Kliczką - przekonuje Fury.

- Jeśli nie jestem wystarczająco dobry, by go pokonać i jeśli go nie stłukę… nie jestem tak dobry, jak myślałem, że jestem. Lecz Haye nie docenia mnie. Tak jak i wszyscy. Przeżyją jednak prawdziwy szok. Jestem najlepszym ciężkim na tej planecie - przekonywał w wywiadzie dla BBC Sport brytyjski kolos.

- W walce z Wałujewem i Władimirem był bardzo ostrożny i to go ratowało. Nie sądzę jednak, by również i tym razem chciał uciekać po całym ringu. To jego ostatnia szansa, by dowieść o swej wartości. Problem w tym, że zawsze miał kłopoty z wytrzymałością, nie był zbyt efektywny. W tej walce położy się spać. Będzie potrzebował kogoś, by zaśpiewał mu kołysankę. To mogę być ja - przekonuje Fury, który przy okazji poprzednich walk miał już okazję do popisania się swymi możliwościami wokalnymi.

- Jestem numerem jeden w Wielkiej Brytanii i chcę być numerem jeden na całym świecie. Myślę, że Władimir może przejść na emeryturę po zbliżającej się walce z Powietkinem, którego szczerze nie znoszę. Otworzy to przede mną jednak dodatkowe widoki na mistrzostwo - podsumowuje pięściarz.