Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W 2012 roku zdobył złoto igrzysk olimpijskich, przeszedł na zawodowstwo i już w dziesiątej walce został mistrzem świata. Oleksandr Usyk pokonał w Gdańsku Krzysztofa Głowackiego, a potem wygrywał na wyjeździe także m.in. z Marko Huckiem oraz Mairisem Briedisem. Teraz czas na finał turnieju World Boxing Super Series i kolejną walkę na terenie wroga – starcie z Muratem Gasijewem w Moskwie. 

Zaczynał od zapasów, potem była krótka przygoda z karate i dłuższa z piłką nożną. Ostatecznie postawił jednak na boks i był to strzał w dziesiątkę. Zaczął od tytułu mistrza Europy (2008, waga półciężka), trzy lata później został mistrzem świata (2011, waga ciężka), a w 2012 roku sięgnął po złoto igrzysk w Londynie. W sumie w karierze amatorskiej stoczył 350 walk, z których wygrał aż 335.

– Nie urodziłem się w bogatej rodzinie, nie było nas po prostu stać na to, bym dalej uprawiał piłkę nożną. W boksie potrzebne są praktycznie tylko rękawice, które dostałem od trenera na pierwszych zajęciach. Od początku wiedziałem jednak, że nadaje się do tego sportu – dorastając walczyłem na ulicy i większość pojedynków wygrywałem – zdradził.

Trenując piłkę i początkowo boks Usyk musiał łączyć sport z pracą. – Sprzedawałem lody, morele, brzoskwinie, ale też pracowałem na farmie oraz wypasałem bydło. Nie wstydzę się tego, bo wszystko co robiłem, robiłem by przeżyć i pomóc rodzinie. To mnie zahartowało i uzmysłowiło, że tylko poprzez ciężką pracę można osiągnąć cel.

Pełna treść artykułu na Sport.tvp.pl >>