Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mauricio Sulaiman, prezydent World Boxing Council (WBC) dziwi się, że walkę Andre Warda z Siergiejem Kowaliowem punktowali sami Amerykanie, a kolejny prowadził ją w ringu. A przecież takie sytuacje są bardzo częste.

Dlatego dziwię się, że on się dziwi. Przypomnijmy więc, kto sędziował ważne pojedynki Amerykanów w Las Vegas, gdy walczyli z przybyszami z innych krajów. Oto kilka przykładów.

Zacznę od rewanżowej walki Evandera Holyfielda z Brytyjczykiem Lennoxem Lewisem z 1999 roku. Komentowaliśmy ją w Thomas &Mack Center z Andrzejem Gmitrukiem i pamiętam doskonale jak trudna była do punktowania. Stawką były wtedy trzy pasy mistrzowskie, WBC, WBA , IBF w wadze ciężkiej. A choć była bardzo wyrównana i nie brakowało głosów, że na zwycięstwo zasłużył Holyfield, to sędziowie nie mieli wątpliwości punktując 116:112, 117:111, 115:113 dla Lewisa. A kto punktował?

Chuck Giampa, Bill Graham i Jerry Roth – cała trójka z Las Vegas. Ringowy, Mitch Halpern, też był mieszkańcem Miasta Grzechu i podobnie jak punktowi obywatelem amerykańskim. Lennox Lewis, ani jego promotor, Panos Eliades nie protestowali, że jest taka obsada sędziowska, wyrazili na nią zgodę. Tak jak Kathy Duva promująca Kowaliowa wyraziła zgodę na skład, który pracował przy walce Rosjanina z Wardem.

Inny ze znanych amerykańskich pięściarzy, Oscar De La Hoya, często walczył w Las Vegas. Oto punktowi słynnego pojedynku z Felixem „Tito” Trinidadem, też z 1999 roku, który miałem przyjemność komentować w Mandalay Bay z niedawno zmarłym Piotrem Pożyczką. Werdykt był mocno kontrowersyjny, powiem więcej, krzywdzący dla „Złotego chłopca”. Kto wypunktował wtedy wygraną Portorykańczyka ? Amerykanin Jerry Roth (115:113) i Belg Bob Logist (114:113). Drugi z Amerykanów, Glen Hamada widział remis (114:114). W ringu też był Amerykanin, Mitch Halpern.

Niespełna pięć lat później, też w Las Vegas, De La Hoya miał znacznie więcej szczęścia, gdy wygraną z Niemcem Felixem Sturmem, dostał w prezencie. Punktowali Amerykanie: Mike Glienna, Paul Smith i Dave Moretti, a w ringu był kolejny obywatel USA, Vic Drakulich. Cała trójka widziała wygraną swojego rodaka 115:113. Nikt wtedy nie protestował, że werdykt jest skandaliczny. A był. Wszyscy byli już myślami przy kolejnej walce Oscara, z Bernardem Hopkinsem.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>