Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wasyl Łomaczenko, bo o nim mowa, raz jeszcze pokazał, że dla takich jak on, nie ma granic. 28 letni Ukrainiec, trenowany od dziecka przez ojca Anatolija, pobił kolejny rekord. Na ringu w Nowym Jorku znokautował Portorykańczyka Romana Martinez, odebrał mu pas WBO w wadze super piórkowej i sięgnął po tytuł w kolejnej kategorii. Zrobił to w siódmej zawodowej walce, nikt przed nim nie dokonał tego tak szybko.

Przypomnijmy, że po pierwszy pas (WBO w wadze piórkowej) Łomaczenko zdobył dwa lata temu w trzecim pojedynku wygrywając z Amerykaninem Gary Russellem Jr. A przecież niewiele brakowało, by dokonał tego już w drugiej walce z Orlando Salido. Werdykt nie był wtedy oczywisty, (komentowałem starcie Ukraińca z Meksykaninem) dla mnie minimalnie lepszy był Łomaczenko, choć mógł walczyć lepiej, ale zabrakło mu doświadczenia.

Tym razem wątpliwości nie było żadnych. Kombinacja dwóch ciosów (lewy podbródkowy, prawy sierpowy), po których Martinez padł na deski, była perfekcyjna.

Pamiętajmy, że Ukrainiec jest tzw. fałszywym mańkutem, czyli w ringu walczy z odwrotnej pozycji, choć jest praworęczny. To pomysł jego ojca sprzed lat, ale nie ma w tym nic nadzwyczajnego, Wasyl nie jest przecież pierwszym, który tak walczy. Inna sprawa, że w starciu z Martinezem wykorzystał to przestawienie najlepiej jak można.

Sukcesy Łomaczenki były do przewidzenia od dawna, to pięściarz kompletny, umie wszystko. A dzięki fantastycznej pracy nóg i szybkości, może po prostu więcej niż inni.

396 wygranych walk w boksie amatorskim i tylko jedna porażka, w finale mistrzostw świata w Chicago (2007) z Rosjaninem Albertem Selimowem, mówią właściwie wszystko. Miał zaledwie 19 lat i ten srebrny medal, który tam zdobył, był jednocześnie jego jedyną porażką w świecie boksu olimpijskiego. A wygrał igrzyska w Pekinie (2008) i Londynie (2012), dwukrotnie został mistrzem świata, triumfował też w mistrzostwach Europy.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>