Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Gdyby walka Aleksandra Powietkina z Deontayem Wilderem doszła do skutku, to oczy całego bokserskiego świata zwrócone byłyby dziś na stolicę Rosji.

To byłby hit, wielka amerykańsko – rosyjska wojna w wadze ciężkiej. Niestety śladowe stężenie meldonium w moczu mistrza olimpijskiego z Aten zablokowało pojedynek z aktualnym mistrzem WBC, który mógł przejść do historii tej dyscypliny. Szkoda, bo bez tej walki moskiewska gala nie jest już tak atrakcyjna, choć i tak będzie co oglądać.

Dwie walki o mistrzostwo świata, do tego kilka innych, znanych nazwisk w ringu (Rachim Czakijew, Dmitrij Kudriaszow, Sofia Oczigawa) i występ Polaka, Tomasza Garguły, który zmierzy się ze Stanisławem Kasztanowem, to przecież całkiem interesująca propozycja na sobotni wieczór. Nawet jeśli zabraknie Wildera i Powietkina.

W walce Denisa Lebiediewa z Victorem Emilio Ramirezem (kat. junior ciężka) stawką będą przecież dwa mistrzowskie pasy. Pas WBA należący do Rosjanina (28-2, 18 KO) oraz IBF będący w posiadaniu Argentyńczyka (22-2-1, 17 KO). Leworęczny Lebiediew jest faworytem, w ostatnich trzech zwycięskich pojedynkach prezentował się więcej niż solidnie. I nawet jeśli najlepszy okres w karierze ma już za sobą, to wciąż jest prawdziwym mistrzem tej kategorii. Dodajmy, bardzo interesującej z polskiego punktu widzenia. Krzysztof Głowacki jest tu przecież czempionem WBO, „Diablo” Włodarczyk byłym mistrzem IBF i WBC, który nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a młody Michał Cieślak kandydatem na przyszłego mistrza, więc tym bardziej warto przyjrzeć się tej walce. A przecież mamy jeszcze Mateusza Masternaka, byłego mistrza Europy, który głęboko wierzy, że w niedalekiej przyszłości do niego też uśmiechnie się szczęście.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>