Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

"Na konferencji prasowej przed ostatnią walką Floyda Mayweathera jr, czterech z ośmiu pięściarzy dziękowało Bogu. Czterech dziękowało Alowi Haymonowi. Jeden dziękował obu, wymieniając Haymona na pierwszym miejscu. Po hiszpańsku" - tak zaczyna się dziesięciostronicowy artykuł w amerykańskim "Sports Illustrated" poświęcony najbardziej wpływowemu człowiekowi w światowym boksie.


Artykuł byłby godny cytowania zawsze, ale teraz, kiedy w szeregach bokserskiej armii Haymona są między innymi Andrzej Fonfara i Patryk Szymański, jest to lektura prawie obowiązkowa.

Pierwszym klientem Haymona był w początku XXI wieku nieżyjący już Vernon Forrest, choć trudno dociec co skłoniło mającego swoje korzenie w koncertach wielkich muzyków R&B Haymona do zainteresowania się boksem. Haymon reprezentował takie gwiazdy jak Whitney Houston, Bobby Brown, New Edition, Mary J. Blige, M.C. Hammer czy  Gladys Knight, stojąc za tysiącami koncertów. Ponad dziesięć lat temu, w rozmowie z Xavierem Jamesem, jednym z dyrektorów HBO, Haymon miał mimochodem powiedzieć: "Gdybym tylko chciał, mógłbym rządzić boksem".

Dziś Al Haymon jest najważniejszym doradcą najlepiej zarabiającego sportowca świata - Floyda Mayweathera Jr. Zajmuje sieę interesami większości pięściarzy Showtime, a jego zawodnicy przynoszą roczne zyski liczone w setkach milionów dolarów. Przed ostatnią walką Floyda z Marcosem Maidaną, kamery śledziły przez ponad miesiąc każdy ruch Mayweathera, ale na żadnym z ujęć, nawet przez ułamek sekundy, nie widać Haymona.

Człowiek, który był bezposrednim autorem kontraktu, który dawał mu kontrolę nad wszystkimi walkami wieczoru, biletami dla VIP-ów w MGM Grand oraz klauzulach, które dawały Mayweathrowi procent praktycznie od wszystkiego – od procentów z PPV, poprzez międzynarodowe prawa telewizyjne do hot-dogów sprzedawanych na sali - stał na konferencjach 10 metrów za Mayweatherem ale niewidzialny. Był za kulisami.

W ciągu ostatnich  ośmiu miesięcy Haymon podpisał więcej bokserskich kontraktów niż ktokolwiek pamięta. Podpisał kontrakty z byłymi mistrzami, obecnymi mistrzami i emerytowanymi mistrzami. Podpisał kontrakty z pięściarskimi nadziejami, olimpijczykami i tymi, których zna niewielu. Reprezentuje ponad 100 nazwisk, w tym tuziny wielkich gwiazd, ale nawet ci, którzy pracują z Haymonem - który udziela wywiadów tak często, jak Mayweather przegrywa - nie za bardzo znają jego plany. Na razie wiadomo, że:

- Haymon zaoferował NBC 20 milionów dolarów za wyemitowanie w 2015 roku 24 wieczorów pięściarskich - wiekszość z nich na NBC Sports Network. Programy (NBC ma przedstawić szczegóły kontraktu na początku roku) mają obejmować także spojrzenie na za kulisy gal, podobne do tych, które tworzą HBO oraz Showtime. Niektórzy z pięściarzy mają mieć kontrakty gwarantujące NBC wyłączne prawo ich pokazywania.

-   Haymon jest finansowo wspierany przez CVC Capital Partners oraz Waddell & Reed - dwie firmy inwestycyjne, będące między innymi kontrolnymi właścicielami Formula One Group.

Nawet ci, którzy zawsze byli pod wrażeniem biznesowych sukcesów Al’a Haymona, mają problem by objąć skalę oraz ekonomiczny sens takiego pomysłu. Elita pięściarska walczy dwa razy w roku, młodsze talenty częściej - żeby każdemu z pięściarzy zapewnić źródło zarobkowania, Haymon musiałby organizować około 60 gal w roku. Do tego większość wpływów pochodzi z gal PPV oraz tych organizowanych przez HBO oraz Showtime. Spekulacje związane są z ewentualnością, że Haymon rozwinie system gal oglądanych za pośrednictwem Internetu, za miesięczną subskrypcją, pomijając PPV oraz kanały telewizyjne.

Bob Arum uważa, że jest to błąd, podając przykład WWE (wolnoamerykanka), której akcje spadły o 50 procent, kiedy wprowadzono subskrypcje. "Najlepsze czasy PPV się skończyły. Popatrzmy na NFL, gdzie pracują najsprytniejsi managerowie - wszystko jest za darmo, na otwartych kanałach TV" - mówi promotor Manny Pacquiao.

Kiedy po walce z Maidaną Floyd Mayweather jr. zdecydował się na poważne zmiany w swoim obozie, tylko jedna osoba pozostała nienaruszalna - Al Haymon.

Po tym, jak w 2013 roku John Molina Jr, rozmawiał z Haymonem, ten powiedział dziennikarzom: "Gdyby Al  kazał mi się jutro bić z Godzillą i King Kongiem na parkingu, zaraz bym tam był".

Amir Khan chce walczyć z Mayweatherem, więc podpisał kontrakt z Haymonem. Adonis Stevenson nie chciał walczyć z Kowaliewem, więc też podpisał kontraktem z Alem, komentując swoją decyzję słowami: "Idę prosto do banku".

Haymon bierze od pieściarzy mniej niż inni, zwykle około 10-15 procent, a i to tylko wtedy, kiedy wynagrodzenie pięściarza przekracza pewną z góry ustaloną sumę. "Al może pomóc bardziej niż ktokolwiek inny. Potrafi, jak nikt inny, zmaksymalizować nasze zarobki. Frustrujące jest, jeśli nie możesz być jego pięściarzem" - mówi Malignaggi.

Nawet ci, którzy spekulują, iż pomysł Haymona skończy się głosami niezadowolonych pięściarzy, rozczarowanymi inwestorami oraz gorszą pozycją sportu, nie chcą wypowiadać się na temat Haymona - nawet w prywatnych, nieprzewidzianych do publikacji rozmowach. Bernard Hopkins, Oscar De La Hoya, były szef HBO Ross Greenburg i kilkanaście innych nie zgodziło się na dyskutowanie jego osoby. Inni, którzy byli kiedyś jego przeciwnikami - jak prawnik Leon Margules czy właśnie Paulie Malignaggi - teraz pracują dla niego albo razem z nim.

Większość obserwatorów uważa, że boks jest u progu upadku. "Każdy, kto się nie zgadza, że ten sport jest na granicy upadłości, jest idiotą" - mówi jedna z osób pracujących w biznesie pięściarskim z Haymonem. "W takiej sytuacji wytwarza się okazja dla kogoś mądrego, by pojawić się na horyzoncie, zebrać dużo pieniedzy i spróbować zmienić istniejący stan rzeczy". Wkracza Haymon, który jest wszędzie i nigdzie, jego inwestorzy i jego próba zjednoczenia najbardziej podzielonego ze sportów. To jest  plan Haymona. W tym roku. Albo w następnym. Tak długo, aż się uda.