Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W 5. obronie mistrzowskiego tytułu WBO w wadze lekkiej, Ricky Burns (36-2-1, 11 KO) skrzyżuje 1 marca rękawice z Amerykaninem – Terence'em Crawfordem (26-0, 16 KO). Dla szkockiego "Rickstera" będzie to nie tylko pierwsza walka od czasu kontrowersyjnej wygranej z Raymundo Beltranem, ale i pierwszy sprawdzian dla mocno kontuzjowanej w tym pojedynku szczęki.

- Z moją szczęką wszystko jest już OK. Nie mogę się doczekać ponownego wyjścia między liny. Ciężko trenowaliśmy przez te sześć tygodni. W zeszłym roku rozpoczęliśmy sparingi. Szczęka została przetestowana, nie mam z nią problemów. Obyło się bez jakichkolwiek nieprzyjemnych wypadków – stwierdził na antenie BBC Sport 30-letni Szkot.

- Teraz czeka mnie trudna przeprawa z Crawfordem. Gość jest bardzo dobry technicznie. Jak już jednak wspominałem, ostro trenuję do tej walki i będę na niego gotowy. Zawsze jestem przygotowany na 12 ciężkich rund. Cokolwiek wydarzy się tej nocy… będę na to gotowy – zapowiedział Burns.

Promotor „Rickstera”, Eddie Hearn, z uznaniem wypowiada się o najbliższym rywalu swego podopiecznego. W jego opinii Crawford zasługuje na miano „golden boy’a” wagi lekkiej, który zapewni Burnsowi solidny test.

- Crawford jest wysoko notowany w rankingach I sądzę, że to będzie najtrudniejsza walka w karierze Ricky’ego. Dla Burnsa będzie to w dodatku powrót po kontuzji, która potencjalnie wiąże się często z końcem kariery. To naprawdę niesamowity człowiek. Pamiętam… gdy siedziałem z nim w szpitalu po walce i gdy widziałem jego ból. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zawalczy ponownie. Jest jednak w nim coś, dzięki czemu zrobi to ponownie. Jest wojownikiem i myślę, że Szkocja powinna być z niego naprawdę dumna. 1 marca czeka nas wielka walka – przekonywał Hearn.