Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Od Redakcji: Tuż przed publikacją niniejszego tekstu okazało się, że jego bohater - Jan Leski (Johnny Buff) to dziadek Michaela Buffera - słynny bokserski anonser ma zatem polskie korzenie...

Historie wielu występujących na ringach amerykańskich pięściarzy z polskim rodowodem poznałem dzięki lekturze publikacji nieodżałowanego Aleksandra Rekszy. Wielkie pojedynki Stanley'a Ketchela (Stanisława Kiecala), Teddy Yarosza (Tadeusza Jarosza) czy Tony'ego Zale (Floriana Załęskiego) znane są, również za sprawą redaktora Boksu, i dzisiejszym miłośnikom pięściarstwa. Na kartach książki Mocarze ringu pojawiają się i inni, mniej znani młodym fanom walki na pięści. Mniej znani, ale równie barwni, piastujący mistrzowskie tytuły, zasługujący na wspomnienie. Za sprawą Rekszy powracali choć na chwilę do życia, ich sportowe osiągnięcia budziły szacunek, życiorysy wywoływały zadumę. Przypomnijmy jednego z nich, bohatera opowieści pana Aleksandra.

Johnny Buff - Jan Leski, champion wagi muszej i koguciej
Pisało się o Stanleyu Ketchelu, niech więc będzie również i o Johnnym Buff. Niech będzie, bo to przecież nasz polski chłopiec i pięściarz niezwyczajny, dzierżący w swoim czasie światowy championat wagi koguciej i mistrzostwo Ameryki wagi muszej jednocześnie! Johnny Buff, a naprawdę - Jan Leski jest drugim mistrzem świata Polakiem, jakiego znajdujemy w historii nowoczesnego boksu. Jeśli sława jego imienia nie może sprostać fanatycznemu wprost uwielbieniu, którym cały świat otacza postać "Zabójcy z Michigan", nie znaczy to, że "Little Ole" Leski wszedł na szczyt przypadkiem, czy jak to się mówi, psim swędem. Dwa tytuły mistrzowskie naraz - to wyczyn nie byle jaki, dowód klasy zupełnie wyjątkowej. 

Zawodnicy kategorii najlżejszych na ogół nie porywają tłumu. Nie potrafią przytłoczyć widowni i wyrwać jej z gardła tego ryku zachwytu, który spływa na głowę nieraz mniej wykwalifikowanego mistrza wszechwag. Jeśli idzie o popularność, o sławę, o zarobki, to taki Jack Dempsey czy Jeffries może pomieścić w kieszonce kamizelki wszystkich filigranowych championów razem wziętych. A przecież, nie zawaham się powiedzieć, że na przykład maleńki George Dixon wart był niewątpliwie pięciu Jeffriesów, a "Walijskie Cudo" Jimmy Wilde, jeśli ustępował Dempseyowi czy Tunneyowi - to tylko wagą, niczym więcej!

Jan Leski miał nieszczęście trafić akurat na serię wspaniałych konkurentów, co spowodowało, że nie zdołał swego tytułu mistrza świata piastować dłużej niż jeden rok i dlatego jego osobę rychło zepchnięto w cień i zapomnienie. Leski pojawił się na ringu tuż po wojnie światowej, w r. 1919. Właściwie już wcześniej brał udział i wyróżniał się w walkach amatorskich, w których startował służąc w marynarce USA. Rok 1919 - to początek jego kariery zawodowej, początek wcale zajmujący, bo mały, cienki Johnny Buff rozgrywa w ciągu 12 miesięcy 32 mecze, odnosząc 5 zwycięstw przez nokaut, a nie ponosząc oficjalnie żadnej porażki, ponieważ pozostałe spotkania prowadzone były "no decision". Próbuje swych sił od razu z najlepszymi, wśród których jest i Pete Herman, ówczesny mistrz świata wagi koguciej.

W następnym roku Buff - Leski winduje się coraz wyżej, bijąc doskonałego Midget Smitha i staczając porywające walki "no decision" z Jackiem Sharkeyem ("Little Sharkey") i późniejszym mistrzem świata Abe Goldsteinem. Spotyka go jdnak w tym czasie i pierwsza przykra porażka… Mickey Delmont, który poprzednio dostał od Polaka porządne baty, walczy z nim po raz drugi i ku zdumieniu wszystkich wygrywa nokautem w 3 rundzie! Ale to nic. W r. 1921 osiąga Buff swą szczytową formę. Pod jego ciosami padają przez nokaut Abe Goldstein w 2 rundzie, Harry Mansell w 3, Indian Russel w 9. Przegrywa każdy, kto tylko nieopatrznie staje mu na drodze.

Jan Leeski walczy jednocześnie w dwóch kategoriach: muszej i koguciej. W pierwszej zostaje ogłoszony championem Ameryki, po znokautowaniu Goldsteina, 30 marca 1921 roku. Kiedy rozbija w pył takich pięściarzy w koguciej jak George Lee, Frank Mason, Frankie Daly (dwukrotnie) wreszcie europejską sławę Charlesa Ledoux i uzyskuje prawo zmierzenia się z Pete Hermanem o tytuł światowy kategorii koguciej. Herman był już raz mistrzem w latach 1917 - 1920 i stracił tytuł na rzecz Joe Lyncha, gdy jednak później znokautował w Londynie wspaniałego Jimmy Wilde, pozwolono mu spotkać się z Lynchem ponownie. Herman odzyskał championat z powrotem, ale nie zdążył się nim jeszcze przyzwoicie nacieszyć, kiedy właśnie wyznaczono mu na challengera Johnny Budda.

22 września 1921 r. w New Yorku Jan Leski powtarza wyczyn Stalneya Ketchela, po raz drugi w dziejach, zabierając światowy championat w polskie ręce. W ciągu 15 rund walki Pete Herman żyłuje się do ostatnich granic. W środkowych rundach rysuje się nawet jego przewaga, triumfuje jego wielka rutyna, niepomierna zręczność i wytrzymałość. Jednak to wszystko nie wystarcza, Johnny bije jak taran, przeważa szalę piekielnym rozmachem i siłą - atrybutem wszechmocnej młodości.

Nowy mistrz świata wagi koguciej startuje jeszcze w tym roku trzy razy no decision, po czym pozwala sobie na kilkumiesięczny odpoczynek. A tymczasem nad jego głową zaczynają ściągać skłębione chmury, z których niebawem wystrzelą pioruny…

Powiedzieliśmy, że Buff miał nieszczęście trafić na okres czasu, kiedy w wagach najlżejszych pojawiła się znakomita seria wysokiej klasy zawodników. I kiedy wielkie asy z tej serii: Goldstein, Jack Sharkey, Midget Smith zeszli z placu pokonani - na drodze Polaka stanął wyzywająco długonogi exmistrz świata Joe Lynch… Leski bez namysłu przyjął wyzwanie. Wiedział, że walka będzie zażarta, ale niezachwianie wierzył w swoje zwycięstwo.

10 lipca 1922 roku sportowy New York przeżył chwilę niezwykłego napięcia. Johnny Buff brawurowo atakujący, Johnny Buff bliski triumfu - wpada w 14 rundzie na okropny cios z prawej i zamroczony zostaje na deskach… Docucony po kwadransie wołą półprzytomnie, z płaczem: - Gdzie jest Joe, dlaczego nie ma go w ringu?... Ja mu pokażę!...

Biedny chłopak nie ochłonął jeszcze z przygnębienia, gdy spotkał go drugi upadek, niemniej bolesny. Fenomenalny Filipińczyk Pancho Villa wraca właśnie w tym czasie z dalekiej wyprawy na południe, przywożąc ze sobą tytuł mistrza Australii wagi muszej. Villa, przyszły wielki mistrz świata, zagina parol na championat Ameryki i Leski zmuszony jest bronić swego drugiego tytułu…

O ile przed dwoma miesiącami z Lynchem Johnny walczył z furią, o tyle z Pancho Villą idzie po prostu z rozpaczą osaczonego zwierza, z niesamowitą wściekłością. 12 września 1921 r. rozgrywa się jedno z najbardziej krwawych, zaciętych spotkań o tron mistrzowski. W 11 rundzie, kiedy ludzie odwracają już głowy nie mogąc patrzeć na potworną obustronną masakrę – Johnny Buff zwala się k.o. po raz trzeci w swym życiu.

Przegrana z Villą kończy wielką karierę Leskiego. Startuje później jeszcze przez dwa lata, ale jest już pięściarzem złamanym duchowo i zaniedbanym fizycznie. Ostatni akt jego sportowej działalności, rok 1925 jest już niewymownie smutny. Niedawny mistrz świata osiąga zaledwie dwa remisy, raz przegrywa na punkty i raz przez nokaut.

Teraz jeszcze kilka cyfr i dat: Jan Leski urodził się 12 czerwca 1898 r. w Perth Anboy w stanie New York. Miał 160 cm wzrostu, a jego waga wahała się w granicach 50-53 kg. W całej karierze stoczył 84 walki, przez nokaut wygrał 13, na punkty też 13, przegrał przez nokaut 5 razy, zremisował 3, no decision walczył 44 razy, a jedno spotkanie (z Gene La Rue) zostało przerwane ze względów formalnych.

Aleksander Reksza, Mocarze ringu, 1948 r