Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Jego nekrolog pojawił się na pierwszej stronie New York Times’a. Pogrzeb zgromadził nieprzebrane tłumy, wśród nich byli ludzie o twarzach naznaczonych licznymi walkami, także kilku mistrzów świata. Pojawili się politycy i gwiazdy filmu. Było mnóstwo pięknych kobiet. Trumnę ze zwłokami nieśli m.in. Jack Dempsey i Joe Louis. Konduktowi towarzyszyli, honorując zasługi boksera podczas II wojny światowej, żołnierze z Legionu Amerykańskiego. Ci, co nie dostali się do domu pogrzebowego wchodzili na dachy samochodów, zajmowali miejsca na pobliskich rusztowaniach. Kim był człowiek, którego śmierć spowodowała tak ogromne zainteresowanie?

Max Baer na zawodowym ringu zadebiutował w 1929 roku, odniósł całą serię zwycięstw, ale zwrócił na siebie uwagę fachowców, kiedy po nieco ponad pół roku od debiutu, już w pierwszej rundzie znokautował rutynowanego Tony’ego Fuente. Zwycięstwa odniesione nad takimi rywalami jak Ernie Owens czy Frankie Campbell potwierdziły rokowania, iż Max to pięściarz z perspektywami. A trzy poniesione po drodze porażki, w tym dwie przez dyskwalifikację, potraktowano jako mało znaczące wypadki przy pracy.

Zatrzymajmy się na chwilę przy walce z wysoko notowanym Campbellem. Do spotkania z nim doszło w sierpniu 1930 roku w San Francisco. W drugiej rundzie Frankie rzucił Maxa na deski, ale zanim trafił do swojego narożnika Baer był już przy nim. Zadał Campbellowi potwornej siły cios, po którym rywal wprawdzie nie upadł, ale utrzymywał się w pozycji stojącej tylko dzięki linom. W trakcie przerwy narzekał na okropny ból głowy. Nie poddał się jednak, a co więcej, wygrał trzecią i czwartą rundę. W piątej Max przystąpił do furiackiego ataku i zasypał Frankie gradem ciężkich ciosów. Campbell nie padał tylko dlatego, że trzymał kurczowo ringową linę. Widząc zagrożenie swojego podopiecznego sekundant rzucił na ring ręcznik. Niestety, arbiter Toby Irvin nie zwrócił uwagi na interwencję narożnika i Max kontynuował dzieło zniszczenia. Walka została przerwana dopiero, kiedy ciężko znokautowany Frankie leżał nieprzytomny na deskach. Część publiczności twierdziła, iż stało się to po ciosach w tył głowy. W południe następnego dnia Campbell zmarł, a badający przyczyny śmierci chirurg orzekł, że bezpośrednią przyczyną śmierci były potworne ciosy Baera w szczękę, w wyniku których mózg oderwał się od czaszki. Tym samym zarzuty o zgonie w wyniku faulu były bezpodstawnymi.

Ów nieszczęśliwy wypadek zupełnie załamał Maxa. Po latach jego syn, aktor i reżyser Max Baer Jr. opowiadał, że ojciec stale wspominał tamten pojedynek, miał związane z nim koszmary. Max nie chciał wracać do boksu, ale uległ namowom i cztery miesiące później ponownie wrócił między ringowe sznury. Zaledwie w półtora roku od pierwszego występu, bo już w grudniu 1930 roku dostąpił zaszczytu boksowania w renomowanej Madison Square Garden - i to w głównej walce wieczoru. Teraz, po wypadku z Campbellem, dziennikarze ochrzcili go ksywką Ringowy Zabójca!

Przeciwnikiem Maxa w MSG był Ernie Schaaf. Pięściarz o pół roku młodszy, ale nieco bardziej doświadczony, mający za sobą zwycięstwo nad Jackiem Renault, dwa kolejno wygrane (po porażce poniesionej rok wcześniej) pojedynki nad Tommy Loughranem, zwycięstwo (po przegranej w pierwszym pojedynku) z Johnny’m Risko...

Więcej Maxie Baerze - byłym mistrzu wagi ciężkiej w najbliższym Ring Bulletinie
Ring Bublletin: Przeczytaj archiwalne numery bokserskiego miesięcznika >>

http://www.youtube.com/watch?v=qs1VaA0SvZM