Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

DempseyJuż wkrótce ukaże się kwietniowy numer "Ring Bulletinu". Tymczasem publikujemy jeden z tekstów z tego bezpłatnego miesięcznika pięściarskiego, poświęcony rozegranej w 1923 roku walce o mistrzostwo wagi ciężkiej pomiędzy Jackiem Dempseyem i Tommy Gibbonsem.

"Nigdy nie zapomnę tego dnia. Po raz pierwszy w życiu bardziej niż rywala obawiałem się publiczności. Otaczało mnie morze nienawiści. Tłum napierał, wrzeszczał na mnie, zewsząd padały obelgi i groźby. Czułem się jak w piekle”.

Te słowa wypowiedział w radiowym wywiadzie b. mistrz świata, jeden z największych pięściarzy XX wieku, Jack Dempsey. Aby wyjaśnić przyczynę wielkiej nienawiści publiczności do światowego championa musimy cofnąć się do wydarzeń poprzedzających walkę "Tigera" z pupilem mieszkańców Shelby, Tommy Gibbonsem. A także przedstawić owego pretendenta do korony mistrza globu.

Po raz pierwszy między linami zawodowego ringu Gibbons pojawił się w 1911 roku mając na karku dwadzieścia lat - w wadze średniej. Wielokrotnie i ze zmiennym skutkiem toczył boje z takimi pięściarzami, jak Billy Miske czy słynny Harry Greb - późniejszy mistrz świata. W ciągu dwunastu lat kariery rozegrał ponad czterdzieści pojedynków, z których zaledwie dwa zakończyły się jego porażką - zresztą punktową. Z pozostałych więcej niż trzydzieści rozstrzygnął przez nokaut! Ale mimo tak świetnego rekordu nie dostał wcześniej szansy walki o tytuł. Trudno dziś wyrokować, co było tego przyczyną; nieudolność menedżera czy inne, pozasportowe względy. O kontrakcie na mecz z Dempseyem, którego stawką był championat wagi ciężkiej, zadecydował przypadek.

Grupa przemysłowców z branży naftowej zamierzała wylansować mało znane miasto Shelby w stanie Montana, zwrócić na nie uwagę, przyciągnąć wielki biznes. Umyślili sobie, iż najlepszym sposobem będzie walka bokserska- na najwyższym szczeblu, a więc z udziałem samego mistrza świata. Rywalem miał być właśnie mający w Shelby wielu krewnych Gibbons, idol tutejszych mieszkańców. "Tiger" nie był specjalnie zainteresowany meczem, ale w końcu dał się przekonać Jackowi Kearnsowi. Menedżer pięściarza zawarł z przemysłowcami umowę, na mocy której champion otrzyma gwarantowaną, bez względu na rezultat, kwotę 300.000 dolarów. Pierwsza część, a więc sto tysięcy, należało wpłacić po pierwszym anonsie prasowym. Kolejna setka- na miesiąc, a ostatnia na dziesięć dni przed walką.

Z pierwszą ratą nie było problemu, została wpłacona w określonym terminie. Dempsey udał się do nieodległego Great Falls, gdzie w doskonałych warunkach i przy dużej sympatii mieszkańców przygotowywał się do meczu. Kłopoty zaczęły się z chwilą, gdy organizatorzy mieli wpłacić drugą ratę honorarium. Ale nie wpłacili, wobec czego Kearns zagroził, iż do walki nie dojdzie, a otrzymane sto tysięcy zostanie potraktowane jako odszkodowanie. Przemysłowcy próbowali negocjować warunki, ale menedżer Jacka był niewzruszony. Twierdził, nie bez słuszności, że w każdym większym mieście honorarium mistrza byłoby znacznie większe, że Dempsey będący na fali niedawnego nokautu zadanego Carpentierowi wyświadczył organizatorom wielką przysługę decydując się na walkę w nieznanej mieścinie i wobec tego jego warunki nie podlegają dyskusji.

Biznesmeni opuścili spotkanie niepocieszeni, ale natychmiast rozpowszechnili pogłoskę, że Dempsey dopuścił się szantażu i żąda większych, niż ustalono pieniędzy. I w przypadku gdyby miał ich nie otrzymać, zrezygnuje z walki!

Shelby, jak już wspomniałem, było niewielkim miastem, dopiero się rozwijającym. Takim, do którego ściągają różnego rodzaju wyrzutki, gdzie indziej niepożądane persony  z ciemną przeszłością. Wśród nich gwałtowni, nie wahający się użycia siły, bez zastanowienia chwytający za broń przestępcy. A więc plotka trafiła na podatny grunt. W mieście zawrzało, pod adresem Dempseya padały złorzeczenia i groźby. A gdy nie mający wyjścia organizatorzy wpłacili wreszcie drugie sto tysięcy, głosząc przy tym, że champion zagarnął wszystkie, przeznaczone dla obu pięściarzy honoraria, a zatem Gibbons nie dostanie żadnych pieniędzy, nastrój wrogości sięgnął zenitu. I w takiej atmosferze Jack przygotowywał się do spotkania.

W przeddzień meczu Kearns widząc, że już i tak nic nie wskóra, zgodził się przyjąć zebrane ze sprzedaży biletów 65.000. Licząca się z wrogością obywateli Shelby, nastawiona na najgorsze dziesięcioosobowa ekipa wsiadła do specjalnego pociągu. W tej grupie tylko dwie osoby były uzbrojone: Mike Trent i Fred Tapscott, z Departamentu Policji w Chicago.

Pociąg dojechał do Shelby, ale miejscowy szeryf, widząc na stacji dziki, gęsty tłum złowrogich, wygrażającyc mieszkańców, polecił, aby jechać dalej i zatrzymać się jak najbliżej miejsca walki. Do ringu Dempsey i jego przyjaciele dotarli w asyście kordonu policji. Na trybunach istne szaleństwo; przekleństwa, groźby, wymachiwanie coltami. Morze nienawiści. Na ring padały różne przedmioty, tłukły się butelki. Na szczęście rzucane niecelnie, żadna nie trafiła Jacka ani innego członka teamu.

Wrzawa trwała całe dwadzieścia minut, bo tyle czasu kazał na siebie czekać idol miejscowych. Owe minuty wydawały się wiecznością. Zmierzającemu do ringu pretendendentowi towarzyszyły wiwaty, okrzyki otuchy, poklepywania.

Walka toczyła się przez pełen dystans i zakończyła się ledwie punktowym - pierwszym - nie licząc pokazowego, czterorundowego spotkania z Darcy, od czasu zdobycia mistrzostwa świata zwycięstwem championa. Sam Dempsey wypowiadał się o swoim rywalu z respektem: - Przez całe piętnaście rund mój przeciwnik walczył jak lew i w żaden sposób nie mogłem go znokautować. Przekonałem się, że Gibbons jest poważnym rywalem. Jego uderzenia były silne, wprawne, błyskawiczne i nieoczekiwane. Znokautować Tommy'ego to tak, jakby próbować nawlec nitkę na igłę przy silnym wietrze.

Natychmiast po ogłoszeniu werdyktu Dempsey zbiegł z ringu i pośpiesznie, wraz z ekipą i eskortą, udał się do czekającego na sygnał pociągu. Ruszyli zanim żądni zemsty krewcy mieszkańcy zorientowali się, że champion zniknął z ich pola widzenia. Żądny pomszczenia swego idola tłum rzucił się w pościg. Za późno. Champion i jego towarzysze po raz pierwszy od wielu godzin czuli się bezpieczni.

Dzieje Dempsey’a są, nie wątpię, znane każdemu interesującemu się historią miłośnikowi pięściarstwa. Ale pewnie chcielibyście wiedzieć jak potoczyły się losy jego przeciwnika. Od pamiętnego meczu o światową dominację w wadze ciężkiej Tommy stoczył jeszcze dwanaście pojedynków. Pokonał m.in. - w Madison Square Garden - Kid Norfolka, mistrza świata wagi półciężkiej pięściarzy "kolorowych". Zwyciężył (w ocenie prasy) w niepunktowanym pojedynku z Georgesem Carpentierem. Pierwszą porażkę od spotkania z Dempseyem poniósł równe dwa lata po walce w Shelby, 5 czerwca 1925 r. I po raz pierwszy w karierze przez nokaut - z przyszłym championem Gene Tunneyem, To była ostatnia walka Gibbonsa. Po zakończeniu ringowej przygody wraz z bratem Mike, jednym z najlepszych pięściarzy wagi średniej od czasu śmierci Stanley’a Ketchela, założyli bokserski gym Gibbons Brother. Czterokrotnie wybierano go na szeryfa hrabstwa Ramseym, w Minnesocie. Klasę Tommy'ego Gibbonsa doceniono w 33 lata po jego śmierci - w 1993 roku został wprowadzony do International Boxing Hall of Fame.

Czy to nie są wystarczające dowody, aby menedżera tak wybitnego pięściarza uznać wyjątkowo nieudolnym?

Krzysztof Kraśnicki{jcomments on}