Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Tomasz AdamekGóral spod Żywca, wielka gęba gadająca "koknejem", uciekinier z Kuby, oraz Wyrwidąb i Waligóra z Ukrainy - to bohaterowie najbliższych miesięcy wagi ciężkiej w pojedynkach o wszystkie tytuły.

Każdy rozdział ich walki o mistrzowskie pasy będzie miał wpływ na następny. Nie ma bowiem bardziej związanych ze sobą karier pięściarzy niż Tomasza Adamka (43-1, 28 KO), Davida Haye'a (25-1, 23 KO), Odlaniera Solisa (17-0, 12 KO) oraz Władymira i Witalija Kliczków. W ostatnim epizodzie wystąpi Adamek, ale jego rywalem może wcale nie być obiecany Ukrainiec.

Na początek już w sobotę w Kolonii 39-letni mistrz wersji WBC, dwumetrowy Witalij Kliczko (41-2, 28 KO), będzie walczyć z trzykrotnym mistrzem świata amatorów i mistrzem olimpijskim Kubańczykiem Odlanierem Solisem. Siedem lat temu Kubańczyk był w ringu żywym srebrem. Niestety, dla niego było to 30 kilogramów temu - szanse na jego zwycięstwo są znikome. Ale istnieją. Najbliższy rywal Adamka Kevin McBride (35-8-1, 29 KO), irlandzki strażak z techniką drwala, 9 kwietnia szans na wygraną z Polakiem nie ma.

Zwycięzcy obydwu walk będą czekać do 25 czerwca lub 2 lipca na najbardziej oczekiwany pojedynek prestiżowej kategorii - mistrza WBA Haye'a i mistrza IBF i WBO, dwumetrowego Władymira Kliczki (55-3, 49 KO). - Chudych, tyczkowatych gości ze Wschodu to ja jem na śniadanie - mówi Brytyjczyk o rywalu. Pytanie, jakie zadają sobie fani boksu, brzmi jednak: co podadzą na kolację?

Aby doprowadzić do starcia, Haye poszedł na ustępstwa, z których najbardziej honorowe to wejście do ringu jako pierwszy, a najbardziej deprymujące to miejsce pojedynku - zadaszony stadion w Niemczech. Mimo to Brytyjczyk powtarza, że najważniejszym warunkiem, jaki z jego punktu widzenia powinien obowiązywać w tym pojedynku, to, żeby sędzia ringowy umiał liczyć do 10. Reszta - chodzi zapewne o splendor, pieniądze i satysfakcję - przyjdzie później, kiedy już młodszy Kliczko będzie leżał na deskach. Tak przynajmniej wyobraża to sobie Brytyjczyk. Walka nie będzie łatwa dla żadnego z nich, a na pewno nie tak relaksująca dla Haye'a jak wczorajszy trening z popgwiazdą, idolem nastolatek Justinem Bieberem. Wygrać może każdy, choć faworytem będzie Ukrainiec.

- Jeśli Władymir Kliczko zwycięży, ale nie zdąży dojść do siebie, możemy jeszcze przełożyć jego pojedynek z Tomkiem - mówi współpromotor Polaka Ziggi Rozalski. - Jeśli młodszy Kliczko przegra, Tomek spotka się w Polsce z jego starszym bratem. Jeśli obaj bracia przegrają, Adamek będzie obowiązkowym przeciwnikiem dla ważniejszego mistrza świata.

Czyli w tym wypadku spotka się z wielką gębą, Davidem Haye'em, jako posiadaczem trzech tytułów. Znawcy twierdzą, że lepszego starcia w ringu nie można sobie wymarzyć - byłoby szybkie, błyskotliwe technicznie, najbardziej przypominające zmagania starych mistrzów. Poza ringiem - wygadany, wielkomiejski Haye kontra góralski charakter i kindersztuba Adamka. Haye trenuje w Londynie, przytacza Twittery Kylie Minogue, Victorii Beckham, Evy Longorii, jakby je znał. Adamek nie snobuje się na wielki świat, woli swojskie klimaty. Za fanów ma Adama Małysza, trenuje w lasach górskiego Poconos, gdzie niedźwiedzie nie budzą się z zimowego snu, bo boją się nudy.

Radosław Leniarski, "Gazeta Wyborcza"{jcomments on}