Patronat medialny


 

Sponsor grupy KnockOut

9 września 2017 roku na gali w Radomiu został ciężko znokautowany przez Amerykanina Joey Abella. Od tego momentu - pomimu wielu propozycji - przez ponad rok kibice nie widzieli go w ringu a on sam pozostał bez promotora. Pięściarz opowiedział w rozmowie z "Współczesną" o swoich najbliższych planach.

Coraz rzadziej w przestrzeni publicznej, wśród kibiców boksu, słychać nazwisko Zimnoch. Co się więc dzieje z podlaskim pięściarzem?
Krzysztof Zimnoch: Jestem nadal na etapie budowy domu pod Białymstokiem, która to zajmuje mi to bardzo dużo czasu. Dom jest już w stanie surowym, w najbliższym czasie czekają mnie zajęcia takie jak podłączenie elektryki, tynki i posadzki. Dążymy z moją rodziną do tego, by nie zwlekać przy tym przedsięwzięciu i jak najszybciej móc się wprowadzić do nowego lokum.

A propos przygotowań pięściarskich - czy nie zapomniałeś o klasycznym treningu, nadal dbasz o formę?
Oczywiście, pomimo wspomnianych przeze bardzo zajmujących obowiązków, jestem ciągle w cyklu przygotowań, tak aby móc jeszcze powrócić na ring. Pomimo opinii wielu ludzi ze środowiska polskiego boksu o rzekomym zakończeniu kariery przeze mnie, chcę zapewnić moich kibiców, że jeszcze nie zawiesiłem rękawic na kołku i zamierzam jeszcze nie raz i nie dwa udanie zaboksować.

Kiedy więc można spodziewać się twojego powrotu?
Swoją walkę chcę stoczyć już na wiosnę. Oczywiście nie podam dzisiaj dokładnego terminu kiedy, ponieważ wszystko zależy od organizatora gali, jak wiadomo aż z takim wyprzedzeniem nie ustala się raczej imprez pięściarskich. Kto będzie moim nowym promotorem? Na ten temat są prowadzone rozmowy, być może walki - pierwsza i druga nie będą wiązały się z podpisywaniem umowy na stałe z kimkolwiek. Rozmawiałem o mojej przyszłości z Mateuszem Borkiem, wymieniliśmy opinie. Niczego nie podaję jednak za pewnik, potrzeba jeszcze wiele czasu, by cokolwiek ogłosić oficjalnie.

Pełna treść artykułu na Wspolczesna.pl >>