Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Bokserski świat od wczorajszego popołudnia żyje sensacyjną informacją o wykryciu u challengera WBC wagi ciężkiej Aleksandra Powietkina (30-1, 22 KO) zakazanej od stycznia substancji o nazwie meldonium. Tymczasem kilka godzin temu promotor rosyjskiego pięściarza Andriej Riabiński zdradził, że w rzeczywistości w próbce pobranej od jego podopiecznego znaleziono mikroskopijne ilości zabronionego specyfiku. 

- Jeśli to was interesuje, stężenie meldonium we krwi Saszy Powietkina wyniosło 70 nano(!!!)gramów - napisał na Twitterze szef grupy Mir Boksa.

Gdyby informacje przekazane przez Riabińskiego okazały się prawdziwe, to teoretycznie federacja WBC nie miałaby formalnych podstaw, by odwołać planowaną na 21 maja walkę Powietkina z mistrzem świata wagi ciężkiej Deontayem Wilderem (36-0, 35 KO), gdyż zgodnie z normami agencji antydopingowej VADA, która przeprowadzała test, dopuszczalne stężenie meldonium w próbkach pobranych od sportowców po 1 marca to 1 mikrogram, a 70 nanogramów to zaledwie 0,07 mikrograma.

Riabiński wcześniej przekonywał, że Powietkin faktycznie w przeszłości zażywał meldonium, ale po raz ostatni robił to we wrześniu ubiegłego roku, gdy specyfik nie figurował jeszcze na liście środków zakazanych. Zdaniem promotora pozytywne wyniki testu u jego zawodnika są właśnie konsekwencją działań zeszłorocznych.