Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Tomasz Adamek- Kiedy tylko rozpoczniemy przygotowania z Rogerem do walki z McBride'em, to zacznie mnie on nastawiać na starcie z Kliczką. Wiemy, co potrafi McBride, dlatego pewnie będziemy ćwiczyć pod kątem kolejnego starcia. Potrzebujemy naprawdę wiele czasu, by dobrze się przygotować do walki z Kliczką. Nie da się ukryć, że walka o mistrzostwo świata to dla mnie główne wyzwanie. Wprawdzie przede mną starcie z McBride'em, ale plan będzie szykowany już pod walkę z Kliczką - powiedział Tomasz Adamek (43-1, 28 KO) w rozmowie z Onet.pl

- Kiedy rozpoczyna pan przygotowania do walki z Kevinem McBride'em?
Tomasz Adamek:
Od miesiąca chodzę już na salę treningową. Na razie jednak ćwiczę sam. Obóz z Rogerem Bloodworthem zaczynam 20 lutego. Wtedy wkraczam we właściwą fazę przygotowań do kolejnego starcia.

- A jak rzeczywiście było z miejscem walki z McBride'em. Czy to prawda, że nie chciałeś walczyć w Polsce?
TA:
To nie ode mnie zależało. Trzeba było znaleźć odpowiednie miejsce i datę, takie, które odpowiadałoby płatnym telewizjom. Wybór padł na Newark i dlatego tam ta walka się odbędzie.

- Rozumiem, że jeżeli chodzi o rywala, to pewnie ma pan go już rozpracowanego.
TA:
Wiem, na co go stać. Znam jego styl walki, bo stawał w ringu z Andrzejem Gołotą, czy Mike'em Tysonem. Nie będę zatem wymyślał na tę walkę niczego szczególnego. Nadal z Rogerem będę pracował nad ulepszeniem swojego stylu walki. Najważniejsze będzie poprawić balans tułowia, po to, by unikać jak najwięcej ciosów rywala. Roger wiele mnie już nauczył, ale wiem, że jeszcze wiele mogę się nauczyć.

- Spodziewa się pan spokojnej walki, czy jednak liczy się ze szturmem McBride'a?
TA:
  McBride na pewno postawi wszystko na jedną kartę. Dla niego walka ze mną, to jak prezent na Mikołaja. Dlatego na pewno będzie chciał się pokazać w tym starciu z dobrej strony. Z pewnością będzie znakomicie przygotowany do walki ze mną. Zresztą podobnie, jak moi poprzedni przeciwnicy, którzy w starciu ze mną toczyli praktycznie walki życia. Ja też jednak nie zamierzam być gorzej przygotowany niż do poprzednich walk.

- Podobno przyjechała do pana mama?
TA:
Tak, mama była u mnie jakiś czas. Gotowała i piekła, dzięki czemu wróciliśmy troszeczkę do polskiej kuchni. Takie kulinarne wsparcie bardzo się przydało przed ciężkimi przygotowaniami. Na obozie gotowaniem zajmie się pewnie Roger. - Rozumiem jednak, że kuchnia mamy nie spowodowała, że nabrał pan zbyt wielu kilogramów?
TA:
Cztery razy w tygodniu chodziłem na salę treningową, dlatego nawet, gdy zdarzyło mi się więcej zjeść, to miałem to gdzie spalić. Wiem, że nie mogę znacznie przytyć, bo wówczas tracę atuty, jakie mam. Chodzi mi tu zwłaszcza o szybkość. Moja waga powinna cały oscylować w granicach 100 kilogramów.

- Pojawił się nowy ranking WBC, a którym jest pan na czwartym miejscu. Przywiązuje pan uwagę do takich zestawień?
TA:
Kompletnie nie. Nie od dziś wiadomo, że w takich rankingach często znajdują się pięściarze, których tam być nie powinno. Nie ma się co sugerować takimi zestawieniami. W rankingu można być przez całą karierę drugim, trzecim, a nigdy nie zawalczy się o mistrzostwo świata. Boks rządzi się innymi prawami.

- Czy myśli pan już powoli o walce o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z Władymirem Kliczką?
TA:
Kiedy tylko rozpoczniemy przygotowania z Rogerem do walki z McBride'em, to zacznie mnie on nastawiać na starcie z Kliczką. Wiemy, co potrafi McBride, dlatego pewnie będziemy ćwiczyć pod kątem kolejnego starcia. Potrzebujemy naprawdę wiele czasu, by dobrze się przygotować do walki z Kliczką. Nie da się ukryć, że walka o mistrzostwo świata to dla mnie główne wyzwanie. Wprawdzie przede mną starcie z McBride'em, ale plan będzie szykowany już pod walkę z Kliczką.

- Cała Polska żyje dramatycznym wypadkiem Roberta Kubicy. Widział pan może to nieszczęśliwe zdarzenie?
TA:
Widziałem. To był bardzo przykry wypadek. Bogu trzeba dziękować, że przeżył. Nie da się ukryć, że Robert dostał jeszcze jedną łaskę życia od Pana Boga.

- W boksie też zdarzają się często takie sytuacje, w których pięściarz po mocnych ciosach, walczy o życie. Czy wchodząc do ringu zastanawia się pan nieraz nad tym, czy raczej odgania od siebie złe myśli?
TA:
Wchodząc do ringu zawsze jest się świadomym, że można przyjąć mocne ciosy. Zdarzają się w boksie przecież śmiertelne przypadki. Dlatego zawsze proszę Boga o szczęśliwą walkę. O to, bym zdrowy zszedł z ringu. Zresztą podobne prośby kieruję także w imieniu rywala.

Rozmawiał: Tomasz Kalemba, sport.onet.pl{jcomments on}