Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Piąty raz wystąpi podczas gali z cyklu Polsat Boxing Night. Trzeci powrót po „zakończeniu kariery”. Tomasz Adamek (50-5, 30 KO) w najbliższą sobotę spotka się w Gdańsku z Salomonem Haumono (24-3-2, 21 KO) i nic nie wskazuje na to, aby miało to być jego pożegnanie z ringiem. Wręcz przeciwnie, wydaje się, że „Góral” ma w planie jeszcze kilka występów. Oczywiście o ile wygra najbliższy pojedynek, choć i to nie musi być warunkiem koniecznym...

Sam twierdzi, że choć w grudniu skończy 41 lat, czuje się znacznie młodziej. Kolejny raz przeszedł poważne, profesjonalne przygotowania, zmienił trenera (Gus Curren zastąpił Rogera Bloodwortha) i po cichu wraca do marzeń o wielkich walkach. Oczywiście w wadze ciężkiej, choć chyba najlepszy byłby w kategorii junior ciężkiej. O zmianach nie ma jednak mowy. „Góral” chce być ciężkim.

Haumono, który już jest w Polsce, na każdym kroku podkreśla szacunek i uznanie dla Polaka, ale w ringu przyjaźni nie będzie. Adamek w wersji z walki z Chrisem Arreolą z 2010 roku wygrałby pewnie spokojnie. Dziś twierdzi, że jest nawet lepszy, ale to tylko słowa. Na pewno postarzał się o siedem lat, co dla pięściarza bazującego na szybkości ma znaczenie. – Nie martwcie się o mnie, bo czuję się świetnie. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa – przekonuje na każdym kroku były mistrz świata w wadze półciężkiej i junior ciężkiej.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>