Jeszcze kilka miesięcy taka walka wydawała się być nierealna. Zresztą, wykluczał ją sam Tomasz Adamek, który niezbyt pochlebnie wyrażał się o sensie sportowych pomysłów 47-letniego Przemysława Salety. Wtedy jednak „Góral” był pewny, że pokona Artura Szpilkę i jeszcze raz spróbuje powalczyć z czołówką wagi ciężkiej. Tyle że przegrał i wszystko się zmieniło. Telewizja Polsat złożyła mu ofertę, którą przyjął. I teraz walczy o swoją przyszłość. Bo pojedynek z Saletą ma być powrotem do gry.

Oczywiście, zwycięstwo z nieaktywnym właściwie byłym mistrzem Europy (w 2013 roku wygrał z Andrzejem Gołotą, a wcześniej był w ringu w 2006 roku), nie da mu żadnego sportowego awansu, ale ma mu pomóc sprawdzić, czy wciąż dysponuje atutami i sercem do walki. Przepracował kilka tygodni w Osadzie Śnieżka koło Karpacza, gdzie wszystko miał zorganizowane na najwyższym poziomie. Przeszedł specjalistyczne badania, według których wciąż nie ma wyeksploatowanego organizmu. Sparował z solidnymi przeciwnikami z Mariuszem Wachem na czele.

Szkoda tylko, że doszło do tego dopiero teraz, a nie choćby przed walką z Witalijem Kliczko czy choćby Wiaczesławem Głazkowem. Adamek twierdzi jednak, że znowu czuje się młody i szybki. I znowu jest sobą. Ostatnie dwa pojedynki przegrał. Pokonali go Głazkow i Szpilka. Marzenia o drugiej szansie na pas w wadze ciężkiej oddaliły się tak daleko, jak nigdy wcześniej. Były mistrz świata wagi półciężkiej i junior ciężkiej twierdzi jednak, że nie chce odchodzić w takim stylu. Potrzebuje zwycięstwa i potwierdzenia tego, że jest wojownikiem, choć jego najbliżsi są przeciwni temu, aby kontynuował karierę. Wygląda jednak na to, że jeszcze jakiś czas będą oglądali go w ringu, bo Adamek kończyć wcale nie zamierza. Co prawda początkowo mówiło się, że gala w Łodzi to forma pożegnania, ale Adamek szybko wyprowadził wszystkich z błędu. Chce wygrać w dobrym stylu i spróbować raz jeszcze.

Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, aby Przemysław Saleta mógł mu w tym przeszkodzić, choć on sam twierdzi inaczej. – Lubię wyzwania, a czymś takim jest walka z Tomkiem Adamkiem. Nastawiam się na wojnę i walkę na wyniszczenie. Akcje od początku pierwszej rundy – zapowiada odważnie Saleta. Wygrał z Andrzejem Gołotą dwa lata temu, ale trudno w jakikolwiek porównywać zniszczonego fizycznie Andrew do wciąż bardzo sprawnego Adamka. Saleta jednak lubi zaskakiwać, choć naprawdę potrzeba wielkiej wyobraźni, aby znaleźć sposób w jaki mógłby wygrać. Nigdy nie był królem nokautu, nie jest też szybki ani odporny. Przegrał w karierze siedem pojedynków. Wszystkie przed czasem. Tym razem może być podobnie. Zresztą, w innym wypadku dalsza kariera Adamka nie miałaby większego sensu.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>