Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

AdamekAmerykańska policja nie ma wątpliwości, że Tomasz Adamek (48-2, 29 KO) był pijany, gdy swoim samochodem wjechał w dwa inne auta. Polski bokser musi stawić się w sądzie w Lake Placid 14 lutego.

Przypomnijmy - w sobotni wieczór Tomasz Adamek jechał swoim autem - Infinity, po ulicach Lake Placid. Prawdopodobnie był tam nartach. Na zakręcie stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drugi samochód, a ten stuknął następny. Nie zgodził się na badanie na zawartość alkoholu we krwi. Ale amerykańscy stróże prawa nie mają wątpliwości, w jakim stanie Polak się znajdował.

Sierżant Charles Dobson z lokalnej policji powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Pawłem Żuchowskim, że funkcjonariusze mają wystarczająco dużo dowodów, by stwierdzić, że pięściarz nie był trzeźwy. - Jeśli ktoś zostaje aresztowany w stanie Nowy Jork za jazdę pod wpływem alkoholu, to znaczy, że mamy wystarczające dowody na to, żeby stwierdzić, iż był pijany - tłumaczy policjant.

Za jazdę po pijanemu grozi do roku więzienia, grzywna oraz czasowa utrata prawa jazdy. O tym, jaka spotka go kara, przekonamy się za niecały miesiąc. Adamek będzie musiał przyjechać do Lake Placid na rozprawę 14 lutego o godzinie 13. Nie będą to wesołe Walentynki dla polskiego boksera.

Adamek nadal nie odbiera telefonu. Na razie stracił luksusowe auto i tysiąc dolarów - tyle wyniosła kaucja, by mógł opuścić areszt. Nie powinien jednak zrujnować swojej kariery bokserskiej. Jeśli nie trafi do więzienia - a to mało prawdopodobne przy pierwszym tego rodzaju wykroczeniu - na wiosnę powinien stoczyć pojedynek z Kubratem Pulewem o miejsce numer 1 w rankingu IBF. "Górala" od uzyskania statusu oficjalnego pretendenta do tytułu mistrza świata dzieli już tylko walka z Bułgarem.