Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Adamek

W czwartek odbyła się ostatnia konferencja prasowa przed zaplanowaną na sobotę w Bethlehem (stan Pensylwania) walką Tomasza Adamka (47-2, 29 KO) ze Stevem Cunninghamem (25-4, 12 KO). Pięściarze mieli już okazję boksować ze sobą w 2008 roku - wówczas minimalnie zwyciężył na punkty Adamek, odbierając Cunninghamowi pas IBF wagi junior ciężkiej. Stawką sobotniej potyczki będzie drugie miejsce w rankingu IBF królewskiej dywizji.

- Takiej propozycji, gdy możesz walczyć z Tomaszem Adamkiem i zająć jego pozycję na listach rankingowych, się nie odrzuca - mówił wczoraj Cunnningham. - To nie jest jednak dla mnie jakaś sprawa osobista, ja do niego nic nie mam, uczciwie wygrał pierwszą walkę w 2008 roku. Nasz sobotni pojedynek nie będzie miał nic wspólnego z pierwszym, ale mam nadzieję, że będzie tak samo emocjonujący.

Popularny "USS" dodał, że tym razem chciałby dostać większe wsparcie ze strony fanów, którzy oglądać będą walkę na żywo w "Sands Casino Resort". - Wtedy w Newark walczyło się gorzej niż w Polsce - wspominał Amerykanin biało-czerwone trybuny w Prudential Center. - Liczę, że tym razem na siły wśród kibiców będą bardziej wyrównane.

Tomasz Adamek zapewnił tymczasem, że choć nie spodziewa się ze strony rywala bardzo ofensywnego boksu, to w razie konieczności bez wahania pójdzie na wymianę mocnych ciosów.

- Do tanga trzeba dwojga, ja jestem gotów na wojnę w ringu - oświadczył Adamek. - Teraz wszystko zależy od Steve'a, czy on również jest na to gotowy. Mam teraz nowego trenera, nowy styl boksowania, inne ciało, jestem innym pięściarzem. Cały czas jestem jednak tak samo twardy i ma takie samo serce do walki, jestem wciąż tym samym góralem.

- Nie wątpię, że Steve będzie lepszy niż cztery lata temu - większy, silniejszy, lepszy - te właśnie słowa widnieją na plakacie reklamującym walkę. Ja na pewno się do nich dostosowałem - dodał Tomasz Adamek.