Sporo komentarzy budzą podane w mediach ceny biletów na szlagierową walke o tytuł mistrza świata World Boxing Council pomiędzy Tomaszem Adamkiem (44-1, 28 KO) i Witalijem Kliczko (42-2, 39 KO). Szczególnie cena tych najdroższych, dla ViP-ów (6200 złotych czyli około 2400 dolarów) oceniana jest przez sporą część mediów jako horrendalnie wysoka. Rzeczywistość jest jednak inna - za imprezy rangi światowej - a taką bez watpienia będzie walka w Wrocławiu - ceny tak zwanych premiowanych biletów są wyższe. Jak bardzo? Żeby zobaczyć z najlepszych miejsc ostatni Super Bowl NFL na Cowboys Stadium w Arlington pod Dallas, trzeby było wyłożyć nieco ponad 24 tysiące złotych...
Zacznijmy jednak od polskiego boksu. - Ceny we Wrocławiu ustalane są przez SMG, firmę zarządzającą stadionem, ale moim zdaniem nie są wcale horrendalnie wysokie - mówi doradca Tomasza Adamka, Zyggi Rozalski. Rozalski proponuje parę przykładów z pierwszej ręki, czyli tej, która za wiele z nich płaciła z własnej kieszeni. - Zacznijmy od walk Andrzeja Gołoty - za miejsca przy ringu przy pierwszej walce trzeba było zapłacić 1000 dolarów , za rewanż już 1500 dolarów, a na mistrzowską walkę z Lennoxem Lewisem aż 2000 dolarów. Tą cenę przebiła tylko walka z Mike Tysonem, gdzie VIP-owskie bilety kosztowały 2,5 tysiąca. To było więcej niż dziś, znacznie więcej. Każdy kto mieszka w Stanach wie, ile znaczyło i co można było kupić za np. 1500 dolarów w 1996 roku, ale ile można piętnaście lat później. A zresztą to są bilety dla nielicznych, gości specjalnych. Tak się robi na całym świecie...
Ceny na walkę Tomek Adamek - Witalij Kliczko są zresztą podobne do tych, jakie zapłacą kibice za oglądanie Davida Haye i Władymira Kliczko, juz 2 lipca w Hamburgu. Te najdroższe, po 1500 euro, to około sześciu tysięcy złotych czyli prawie tyle, co cena najdroższych biletów we Wrocławiu.
Ile kosztowały bilety na inne, słynne z historii walki? W 1991 roku, za walkę Mike Tysona z Evanderem Holyfieldem w Caesars Palace w Las Vegas z pierwszych rzędów trzeba było wyłożyć nie mniej niż 1200 dolarów. Ten sam Tyson, ale jedenaście lat później, kiedy walczył z Lennoxem Lewisem był do oglądania za $2,400, albo jak ktoś był "mniejszym" VIP-em, $1,400. Z czasów nam bliższych, oficjalnie wprowadzone do sprzedaży bilety na walkę Floyda Mayweathera Juniora z Oscarem De La Hoyą były dla Bardzo Ważnych Osobistości (albo tych z dużymi pieniędzmi i dobrymi dojściami u promotorów) za 2 tysiące dolarów, zaś najtańszy bilet kosztował fana boksu 350 dolarów. Oczywiście była też opcja specjalna – bilet w pierwszym rzędzie, pełne wyżywienie i napoje w hotelu MGM Grand plus pokój za jedyne $14,375 dolarów od osoby.
A jak to jest w innych dyscyplinach? Żeby zobaczyć z najlepszych miejsc ostatni Super Bowl NFL na Cowboys Stadium w Arlington pod Dallas, trzeby było wyłożyć nieco ponad 24 tysiące złotych (9 tysięcy dolarów), a 1,500 dolarów (4,000 złotych) kosztowało... miejsce na parkingu, gdzie można było rozłożyć grilla, popijać piwo i ogladać mecz na ekranie telewizora. Na bardzo niedawny mecz finałowy Ligi Mistrzów na Wembley pomiędzy Manchesterem United a Barceloną, dobre miejsca kosztowały nieco ponad 1500 złotych (350 funtów), ale te same bilety, na czarnym rynku osiągały zawrotną, prawie 10-krotnie większą cenę!
Nie mają także lekko fani koszykówki. Za miejsca tuż przy parkiecie po którym biegają teraz w finałach NBA LeBron James, Dwyane Wade i Dirk Nowitzki kosztują nieco poniżej 6 tysięcy dolarów za mecz czyli i tak 500 dolarów mniej niż przyszło zapłacić fanom basketu za oglądanie z najbliższej odległości ostatniego NBA All Star Game w Los Angeles.
Te wszystkie sumy i tak zostaną wkrótce przebite przez to, co trzeba będzie zapłacić za przyjemność oglądania igrzysk olimpijskich w Londynie. Nie mówiąc już nawet o najdroższym z pakietów - 5,400 funtów za ceremonię otwarcia i zamknięcia igrzysk, cenę którą można łaskawie dostać jeśli się dodatkow zakupi przynajmniej cztery inne bilety z najwyższego przedziału cenowego! Wystarczy pomyśleć, że za oglądanie z dobrych miejsc kolarstwa torowego trzeba będzie wyciągnąć z kieszeni 300 funtów (1300 złotych) i Wrocław już nie wydaje się taki drogi...
Przemek Garczarczyk, ASInfo{jcomments on}